Pielęgniarki i położne ze Szpitala Powiatowego w Staszowie zapowiadają zaostrzenie protestu. W czwartek, 30 marca , od godz. 10.00, do 12.00 będą pikietować przed siedzibą lecznicy. Co najmniej do końca tygodnia, kontynuowana będzie również okupacja gabinetu dyrektora. Jeżeli nie dojdzie do porozumienia, związek zawodowy pielęgniarek i położnych, od poniedziałku rozpocznie akcję strajkową. W poszczególne dni, kolejne oddziały szpitalne i poradnie będą przerywać pracę.
Związek domaga się włączenia dodatków, wypłacanych na podstawie rozporządzenia ministra zdrowia, do pensji zasadniczej oraz podwyżki o 500 złotych wynagrodzeń dla pracowników diagnostyki laboratoryjnej i obrazowej.
Jak powiedziała Beata Uba, przewodnicząca związku w staszowskim szpitalu, personel nie ma żadnego pisemnego potwierdzenia, że po wejściu w życie ustawy o minimalnym wynagrodzeniu dla pracowników medycznych, co nastąpi 1 lipca, dodatki w kwocie 800 zł miesięcznie brutto nadal będą wypłacane. – Słowne deklaracje nie są dla nas wiążące- stwierdziła przewodnicząca. O utrzymaniu dodatków mówił dzisiaj na antenie Radia Kielce wiceminister zdrowia Marek Tombarkiewicz.
Pielęgniarki i położne podkreślają, że będą protestować do skutku, ponieważ płace w staszowskim szpitalu są bardzo niskie. Pielęgniarka z wyższym wykształceniem i 27- letnim stażem zarabia 2 200 zł netto, a początkująca 1 500 zł.
Dyrektor Józef Żółciak zaproponował wczoraj protestującym zawieszenie akcji do lipca, gdy wejdzie ustawa podwyższająca minimalne wynagrodzenie, która może rozwiązać problem. Po groźbach strajku, ponownie analizuje sytuację. Jak powiedział, na razie trudno mówić o jakichkolwiek konkretnych propozycjach dla związku.
Pielęgniarki i położne od poniedziałku okupują gabinet dyrektora szpitala. Wymieniają się rotacyjnie, protestują w czasie wolnym od pracy. Pacjenci na razie nie odczuwają skutków tej akcji.