Pielęgniarki ze Szpitala Powiatowego w Staszowie rozpoczęły okupację gabinetu dyrektora. Jak poinformowała nas Beata Uba, przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w staszowskiej lecznicy, „siostry” od dwóch lat domagają się od dyrekcji szpitala, by tzw. dodatki które otrzymują zostały włączone do zasadniczego wynagrodzenia.
Od dwóch lat, w wyniku rozporządzenia ówczesnego ministra zdrowia, pielęgniarki co miesiąc otrzymują dodatek do pensji. W pierwszym roku wyniósł on 400 złotych brutto. W drugim wzrósł o kolejne 400 złotych. W następnych dwóch latach miał być sukcesywnie podnoszony o podobną kwotę. Pielęgniarki, które dwa lata temu rozpoczęły batalię o wzrost wynagrodzeń chcą, aby dodatki zostały włączone do pensji. Obawiają się że wprowadzana reforma zdrowia może je pozbawić części wynagrodzenia.
Józef Żółciak, dyrektor Szpitala Powiatowego w Staszowie, informuje, że na razie nie może spełnić tych postulatów. Argumentuje, że nie są znane konkrety dotyczące finansowania sieci szpitali oraz zapowiadanej ustawy o najniższym wynagrodzeniu dla pracowników medycznych. W związku z tym trudno podejmować decyzje finansowe.
Jak zapewnia Beata Uba pacjenci przebywający w staszowskim szpitalu nie pozostaną bez opieki.
– Nie chcemy zaburzać pracy w szpitalu, dlatego strajk prowadzony będzie bez odchodzenia pielęgniarek od łóżek pacjentów. Zarząd będzie okupował budynek szpitala, a pielęgniarki i położne będą rotacyjnie wymieniać się w dni wolne od pracy i przychodzić przed gabinet dyrektora. Beata Uba mówi, że protest będzie prowadzony do skutku.
Jak dodaje, w Szpitalu Powiatowym w Staszowie „siostra” z 25-letnim stażem zarabia 2 200 zł netto, natomiast pielęgniarka rozpoczynająca prace w zawodzie 1 500 zł netto.