Tak gwałtownego wzrostu liczby pożarów sadzy w kominach nie było od dawna. Kieleccy strażacy tylko od stycznia naliczyli ich 64, a w całym zeszłym roku było ich 125. Jak informuje starszy brygadier Paweł Górniak, zastępca komendanta miejskiego straży pożarnej w Kielcach – takie zdarzenia mogą być bardzo niebezpieczne.
– Powstaje temperatura ponad 1000 stopni Celsjusza, co może doprowadzić do uszkodzenia lub zniszczenia komina. W skrajnych przypadkach może dojść nawet do pożaru budynku - alarmuje Paweł Górniak. W tym roku dochodziło już do takich pożarów, podczas których zapaliła się drewniana podłoga, przylegająca bezpośrednio do komina.
Starszy brygadier Paweł Górniak zaznacza, że wzrost liczby pożarów sadzy notuje się głównie w okresie grzewczym. Spowodowane są one zaniedbaniami przez użytkowników kominów. Jak podkreśla Paweł Górniak, podstawowym i najważniejszym błędem jest brak czyszczenia przewodów kominowych.
– Przewody kominowe w sytuacjach, kiedy budynek jest opalany opałem stałym, powinny być czyszczone 4 razy w roku. Stan faktyczny niestety jest taki, że dużo osób zaniedbuje ten obowiązek. Drugą przyczyną tych pożarów jest fakt, że ilość sadzy zwiększa się w sytuacjach, kiedy jest spalany nieodpowiedni opał. Palenie plastiku powoduje nie tylko powstawanie smogu, ale również pojawianie się ogromnej ilości sadzy - powiedział Paweł Górniak.
Kiedy zauważymy ogień w kominie, należy bezzwłocznie wezwać Straż Pożarną, wygasić ogień w piecu lub kominku i zamknąć dopływ powietrza do nich. W żadnym wypadku nie powinno się gasić paleniska wodą ani wlewać jej do przewodu kominowego.
Za brak obowiązkowego przeglądu instalacji można też ukarać mandatem w wysokości do 500 zł powiatowy inspektor nadzoru budowlanego.
Oczami strażaka – pożar sadzy w kominie