Siatkarze Effectora Kielce pokonani przez trzecią drużynę PlusLigi Indykpol AZS Olsztyn.
Olsztynianie w tym sezonie imponują formą i wciąż pozostają w grze o mistrzostwo Polski.
Sinan Tanik zdecydował się przeprowadzić jedną zmianę w porównaniu z wygranym meczem z Łuczniczką. Na parkiecie pojawił się Michał Superlak w miejsce Leo Andricia. Kielczanie jednak słabo rozpoczęli sobotnie spotkanie. Od początku mieli duże problemy w przyjęciu i już przy stanie 3:8 szkoleniowiec zespołu z Kielc zdecydował się wziąć czas. Gospodarze po krótkiej przerwie grali skutecznie w ataku, dołożyli kilka punktów z zagrywki i bloku i w końcu przy stanie 18:18 wyrównali. Tym razem to Gardini był zmuszony wziąć czas. Końcówka należała jednak do olsztynian. Przy wyniku 20:21 najpierw źle przyjął Wachnik,a z przechodzącej piłki zakończył atak Pliński, natomiast później rywale skutecznie zablokowali i odskoczyli na trzy punkty. Kielczanie obronili jeszcze setbola i mieli piłkę po swojej stronie na remis, ale ostatecznie przegrali 23:25.
Początek drugiej partii był bardzo nierówny w wykonaniu zespołu z Kielc. Podopieczni Sinana Tanika dobre akcje przeplatali słabszymi, a na dodatek mylili się na linii serwisowej. Tego problemu nie mieli gracze AZS-u, którzy po asie serwisowym Miłosza Zniszczoła wygrywali 12:8. Olsztynianie byli w tym secie trudni do zatrzymania. Woicki wykorzystywał zarówno skrzydła w postaci Włodarczyka i Hadravy jak i środka, gdzie bezbłędny był Zniszczoł. Trzecia drużyna PlusLigi kontrolowała przebieg całego seta i wygrała pewnie 25:19.
W trzecim secie gra kieleckiej drużyny nie uległa większej zmianie. Mimo, że gospodarze trzymali kontakt z rywalami, to w połowie seta olsztynianie uciekli na cztery punkty (13:17). Pod koniec partii, po dwóch asach serwisowych Bućki kielczanie mieli wprawdzie tylko punkt straty, ale był to jedyny zryw w tej partii. Ostatecznie Effector przegrał 19:25.
– Wiedzieliśmy co mamy grać i oprócz pierwszego seta możemy być zadowoleni z tego jak zaprezentowaliśmy się w Hali Legionów. W pierwszej partii w kilku momentach straciliśmy koncentrację , Effector zdołał wyrównać i końcówka była nerwowa, ale zwycięska dla nas. W dwóch kolejnych setach już kontrolowaliśmy sytuację – podsumował MVP tego spotkania, środkowy bloku zespołu z Olsztyna Miłosz Zniszczoł.
– W pierwszym secie walczyliśmy i mieliśmy też trochę szczęścia. Problem jest taki, że nie udało się tych sprzyjających okoliczności wykorzystać i to oni wygrali 25:23. Goście lepiej od nas przyjmowali i myślę, że ten element zrobił różnicę. Nawet przy negatywnym przyjęciu, takim do trzeciego metra, oni nadal mogli grać szybką piłkę. My niestety mieliśmy dużo odbiorów, gdzie rozgrywający musieli grać wysoką piłkę, a wtedy olsztynianie mogli ustawić szczelny, nawet potrójny blok. Od kilku spotkań mamy też problem z własną zagrywką. Dziś nie psuliśmy może zbyt dużo, ale nasz serwis nie robił większej krzywdy po drugiej stronie siatki. Teraz przed nami dwa bardzo ważne mecze: w środę na wyjeździe z AZS Częstochowa i za tydzień u siebie z BBTS Bielsko-Biała. Obydwa trzeba wygrać i wierzę, że drużyna jest w stanie to zrobić – powiedział II trener Effectora Adama Swaczyna.
– W pierwszym secie nawiązaliśmy walkę, chociaż uważam, że AZS miał to spotkanie pod kontrolą i tę pierwszą partię również. Wielkie brawa dla nich, bo zagrali dobry, równy mecz. Nie chcę zawalać tej porażki na słabsze przyjęcie. My wszyscy musimy walczyć i uzupełniać się na boisku. Siatkówka nie jest sportem indywidualnym i podczas meczu musimy się nawzajem wspierać – podsumował rozgrywający Effectora Marcin Komenda.
Effector Kielce – Indykpol AZS Olsztyn 0:3 (23:25, 19:25, 19:25)
MVP: Miłosz Zniszczoł
Effector: Komenda, Wachnik, Superlak, Nalobin, Pawliński, Wohlfahrtstatter, Biniek (libero) oraz Formela, Antosik, Bućko, Andrić
Indykpol AZS: Woicki, Pliński, Żurek, Zniszczoł, Włodarczyk, Hadrava, Śliwka (libero) oraz Boswinkel, Palacios