Siatkarze Effectora Kielce przegrali z GKS Katowice.
Kielczanie zaczęli ten pojedynek z dopiero co zakontraktowanym Aleksiejem Nałobinem który zastąpił w pierwszym składzie Jędrzeja Maćkowiaka. To była jedyna zmiana Sinana Tanika w porównaniu z dwoma poprzednimi meczami, które zdążył poprowadzić. Rosjanin przed spotkaniem zapewniał, że jego najmocniejszą stroną jest blok i rzeczywiście starał się to potwierdzać w każdej akcji. W tym elemencie cała kielecka drużyna próbowała stworzyć przewagę i przez całego inaugurującego seta udawało im się to. Siatkarze Effectora byli też skuteczni w kontrze. Dzięki temu już po kilku minutach od pierwszego gwizdka wygrywali 8:4. Jednak podopieczni Piotra Gruszki szybko wzięli się do odrabiania strat i po asie serwisowym Sobańskiego było już tylko 14:13. Kielczanie błyskawicznie zareagowali, a po rewelacyjnym bloku Nałobina znów odskoczyli do stanu 19:15. Choć GKS znów był bliski wyrównania (21:20), to zespół z Kielc nie dał sobie wydrzeć zwycięstwa i pewnie wygrał 25:22.
Po dobrej pierwszej partii przyszedł moment kryzysu. Kielczanie zupełnie przestali sobie radzić z zagrywką przyjezdnych. Do tego popełniali sporo prostych błędów i zupełnie stracili skuteczność przy siatce. Efektem tego było wysokie prowadzenie zespołu z Katowica 4:10 i 10:18. Ostatecznie Effector przegrał drugą partię 13:25.
Trzeci set również zaczął się źle dla kieleckiej drużyny. Sinan Tanik szybko wykorzystał swoje dwie przerwy na żądanie. Pierwszą przy stanie 4:7, a drugą przy 7:12. Gospodarze nadal nie mogli znaleźć sposobu na rozpędzony GKS, który grał bardzo skutecznie w ataku, a dodatkowo stawiał bardzo szczelny blok. Trener Effectora ponownie próbował ratować sytuacje wprowadzając na parkiet zmienników, ale ci obrazu gry nie zmienili. Gracze z Katowic przez całego seta utrzymywali bezpieczną przewagę i pewnie wygrali 25:19.
Początek czwartej partii to gra punkt za punkt. Pierwsi na dwa oczka przewagi odskoczyli kielczanie (10:8), w dużej mierze dzięki kapitalnym atakom Konrada Formeli. Goście jednak nie dali odskoczyć kielczanom i po chwili to oni prowadzili 12:11. Gracze z Kielc znacznie poprawił przyjęcie, nie można im też odmówić woli walki, ale to GKS był bardziej skuteczny i w decydującym momencie wyszedł na prowadzenie 19:16. To jednak nie był koniec. Po dwóch atakach Macieja Pawlińskiego kielczanie odrobili straty i wyrównaniu do stanu 23:23. Ten najpierw skończył atak, a potem zagrał asa serwisowego. Jednak ostatnio słowo należało do gości. Na parkiet wszedł Paweł Pietraszko, który w pierwszej swojej akcji skutecznie zaatakował środkiem, a w drugiej posłał na stronę Effectora wygrywającą zagrywkę.
Effector Kielce – GKS Katowice 1:3 (25:22, 13:25, 19:25, 23:25)
Effector Kielce: Leo Andric, Marcin Komenda, Aleksiej Nałobin, Maciej Pawliński, Jakub Wachnik, Peter Wohlfahrtstatter – Damian Sobczak (libero) – Szymon Biniek, Michał Superlak, Bartosz Bućko, Konrad Formela, Krzysztof Antosik, Jędrzej Maćkowiak.
GKS Katowice: Karol Butryn, Marco Falaschi, Tomasz Kalembka, Serhij Kapelus, Bartłomiej Krulicki, Rafał Sobański – Bartosz Mariański (libero) – Maciej Fijałek, Gert Van Walle, Kacper Stelmach, Paweł Pietraszko.