W 35. rocznice wprowadzenia stanu wojennego, w Bazylice Katedralnej w Kielcach odprawiono nabożeństwo, upamiętniające ofiary reżimu komunistycznego. W trakcie mszy, biskup kielecki Jan Piotrowski stwierdził, że dzięki Solidarności padały mury i odchodzili wszechmocni dyktatorzy. Powiał wiatr odnowy społecznej i zmiany ustrojowej.
Hierarcha podkreślał jednak, że po latach nie mogą to być tylko wspomnienia z przeszłości. Jak powiedział, jedność powinniśmy prezentować także obecnie. Zapomnieć doznane urazy i dążyć do solidarności, która jest celem wspólnoty – mówił.
Po mszy św., zebrani złożyli kwiaty pod pomnikiem bł. ks. Jerzego Popiełuszki. W uroczystości wzięli udział miedzy innymi prezydent Kielc Wojciech Lubawski, Dorota Koczwańska-Kalita, naczelnik kieleckiej delegatury Instytutu Pamięci Narodowej oraz internowani w 1981 roku związkowcy.
Wiesław Koza w 1981 roku pracował w WSP Społem. Dokładnie pamięta dzień po wprowadzeniu stanu wojennego. Jak mówił, kiedy jego koledzy zostali internowani, ludzie byli przerażeni. Kierownictwo naciskało żeby zapisać się do reżimowego Porozumienia Związków Zawodowych.- Chcieli przekonać nas do tego, że działanie w „Solidarności” nie ma sensu, i przysporzy nam kłopotów. Jednak my nie traciliśmy ducha i wierzyliśmy, że Solidarność się odrodzi, a będzie to możliwe dopiero wtedy, kiedy uwolnieni zostaną nasi koledzy, którzy zostali internowani – tłumaczy związkowiec.
Celem wprowadzenia stanu wojennego była likwidacja protestów społecznych, a także wstrzymanie procesów demokratycznych, zainicjowanych w sierpniu 1980 roku. Zagrażały one trwałości systemu komunistycznego oraz utrzymaniu przywództwa przez PZPR.