Nie będzie zapowiadanej rewitalizacji kieleckiego osiedla „Na Stoku”. Koncepcja zakładała powstanie reprezentacyjnego placu, promenady, fontanny, miejsc do wypoczynku i zabawy, boisk oraz terenów zielonych. Walne zgromadzenie członków spółdzielni mieszkaniowej nie zgodziło się jednak na sfinansowanie inwestycji.
Prezes spółdzielni „Na Stoku” Wojciech Radomski mówi, że za ważniejsze uznano ocieplanie budynków. Tym samym nie będzie pieniędzy na przygotowanie dokumentacji rewitalizacji, co oznacza, że nie można wystąpić z wnioskiem o unijne dofinansowanie, które mogło wynieść 85-procent kosztów, szacowanych na 4,5 mln zł.
Wojciech Radomski nie ukrywa, że jest zaskoczony decyzją walnego zgromadzenia członków spółdzielni. Prawdopodobnie przekreśli ona możliwość ubiegania się o unijne dofinansowanie. Kolejne spotkanie odbędzie się dopiero w czerwcu przyszłego roku, czyli kilka miesięcy po ogłoszeniu unijnych konkursów.
Rozczarowany decyzją członków spółdzielni jest także dyrektor Biura Planowania Przestrzennego w kieleckim ratuszu. Artur Hajdorowicz liczył, że bardzo dobrze przygotowana rewitalizacja osiedla „Na Stoku” będzie wzorcowym przykładem dla innych. Podkreśla, że przeprowadzono modelowe działania, poprzedzające odnowę osiedla. Zinwentaryzowano problemy i przestrzeń osiedlową, przeprowadzono także konsultacje społeczne.
Według Artura Hajdorowicza, mieszkańcy tzw. blokowisk nie dostrzegają potrzeby inwestowania w przestrzeń publiczną. To błąd, ponieważ sąsiedztwo bloków w znaczącym stopniu decyduje o wartości mieszkań.
W prawie stu blokach tworzących osiedle „Na Stoku” mieszka ponad 7 tysięcy osób, z czego niecałe 3 tysiące jest członkami spółdzielni. Tylko oni mają prawo decydować o planach i inwestycjach. Na walnym zgromadzeniu, które nie zgodziło się na finansowanie rewitalizacji osiedla, było zaledwie 130 osób.