Lotnisko Chopina w Warszawie będzie się domagało pieniędzy za fałszywe alarmy bombowe. Wczoraj po 19:00 do portu dotarła anonimowa informacja o podłożeniu bomby. Zarządzono ewakuację pasażerów i personelu.
Alarm spowodował opóźnienie kilkunastu lotów. Jak mówi rzecznik portu Przemysław Przybylski, straty finansowe wynoszą co najmniej kilkadziesiąt tysięcy złotych. Rzecznik podkreślił, że konieczne było zamknięcie sklepów, punktów gastronomicznych i usługowych. W związku z tym straty mogą być jeszcze wyższe. Przedstawiciele stołecznego lotniska zapowiadają, że wystąpią na drogę sądową przeciwko sprawcy alarmu. Będą się też domagać napiętnowania osoby odpowiedzialnej za spowodowanie zagrożenia. Przemysław Przybylski powiedział, że chodzi o podanie imienia i nazwiska sprawcy alarmu do publicznej wiadomości, a także opublikowanie jego zdjęcia.
Ofiarą fałszywych alarmów bombowych padło także lotnisko w podstołecznym Modlinie. Rzeczniczka portu Magdalena Bojarska powiedziała, że zarząd lotniska cały czas szacuje straty finansowe. Ich wysokość ma być znana pod koniec tygodnia.
Sprawca wczorajszych fałszywych alarmów został szybko namierzony i zatrzymany przez policję. Okazał się nim 29-letni mieszkaniec Starachowic. W chwili zatrzymania był pijany. Podczas dzisiejszego przesłuchania w prokuraturze w Nowym Dworze Mazowieckim mężczyzna usłyszał zarzut fałszywego zaalarmowania lotniska Warszawa Modlin i lotniska Warszawa Okęcie. Grozić może za to od pół roku do ośmiu lat więzienia. Przyznał się do zarzucanego mu czynu, złożył szczegółowe wyjaśnienia i wyraził skruchę. Wystąpił jednocześnie o dobrowolne poddanie się bezwzględnej karze dwóch lat więzienia. Czy taka kara zostanie wymierzona, zależeć będzie teraz od decyzji sądu.