Około 500 policjantów pilnowało bezpieczeństwa podczas meczu Korony Kielce z Wisłą Kraków. W obawie przed burdami ściągnięto z Warszawy policyjny śmigłowiec, a kibice gości byli konwojowani przez mundurowych na całej trasie przejazdu z Krakowa do Kielc.
Jak przyznaje Kamil Tokarski, rzecznik świętokrzyskich policjantów, na szczęście obyło się bez niebezpiecznych ekscesów.
Jednak na stadionie zatrzymano trzy osoby. Jedną z nich był 19-letni kibic krakowskiej drużyny, który chciał wnieść na stadion petardy. Znaleziono ich przy nim pięć, co sprawiło, że mężczyźnie zarzucono próbę zakłócenia porządku i wprowadzenie zagrożenia podczas imprezy masowej, za co może mu grozić kara do pięciu lat więzienia.
Podobne kary grożą zatrzymanym po meczu dwóm kibicom kieleckiej drużyny.
Jak dodaje rzecznik – policjanci podejrzewają ich o odpalenie petard hukowych w trakcie meczu.
Przejazd kibiców obserwowało wielu mieszkańców, którzy komentowali szeroko zakrojoną akcję policjantów. Zdaniem części z nich to tylko zbędne koszty i wyrzucone w błoto pieniądze. Jak przyznał jeden z naszych rozmówców – policja powinna zajmować się w tym czasie innymi rzeczami niż pilnowanie grupki kibiców.
Jednak zdania w tej materii były podzielone, bo zdaniem innych bezpieczeństwo nie ma ceny. Tak pilnowany powinien być każdy przejazd kibiców piłki nożnej, żeby na trasie nie dochodziło do bójek czy kradzieży na stacjach benzynowych lub w przydrożnych barach, do których wielokrotnie już dochodziło – argumentowali obserwujący konwój.
Przy zabezpieczeniu trasy przejazdu kibiców drużyny gości i meczu Korony Kielce z Wisłą Kraków pracowało około 500 policjantów w kilkudziesięciu radiowozach rozstawionych co kilkaset metrów od Kielc do granicy województwa. Kieleckich mundurowych wspomagali koledzy z sąsiednich powiatów, a także funkcjonariusze z policji z Krakowa i Radomia. Mazowiecka policja skierowała też ekipę w policyjnym śmigłowcu.