Przedstawiciele Kieleckiego Komitetu Referendalnego dążącego do odwołania prezydenta Wojciecha Lubawskiego zapowiedzieli, że zamierzają płacić osobom, które będą zbierać podpisy potrzebne do zwołania referendum.
Konferencja prasowa, została zwołana przez pełnomocnika Komitetu Arkadiusza Stawickiego po opublikowaniu materiału dziennikarskiego na antenie Radia eM. Przedstawiono w nim nagranie telefonicznej rozmowy, w której Arkadiusz Stawicki zapowiada jednemu z wolontariuszy, że stawka jego wynagrodzenia zostanie podwojona w zależności od ilości zebranych podpisów.
Arkadiusz Stawicki przyznał, że wyemitowane na antenie nagranie jest prawdziwe, ale nie zgadza się ze stwierdzeniem, które padło na antenie, że płaci za głosy.
„Nie zapłaciliśmy nikomu za żaden z zebranych dotychczas podpisów” – zapewniał w trakcie dzisiejszej konferencji prasowej pełnomocnik Komitetu Referendalnego. Tymczasem w opublikowanym w Radiu eM nagraniu słychać, jak mówi o podwojeniu stawki w związku z liczbą przyniesionych podpisów.
Mimo wcześniejszych zapowiedzi, że podpisy zbierać będzie grupa 150 wolontariuszy rzecznik Komitetu Maksymilian Materna przyznał, że nie ma zbyt wielu chętnych społeczników, którzy zgodzili się na zbieranie podpisów na zasadzie wolontariatu. „Jest to sprawa na tyle istotna, że będziemy działali wszystkimi metodami leżącymi w granicach prawa, aby podpisy zebrać i do referendum doprowadzić. Zabrakło społeczników do zbierania podpisów, bo niestety ludzie w mieście są jeszcze uśpieni. Mamy nadzieję, że referendum ich skutecznie obudzi” – powiedział Maksymilian Materna.
Środki na wynagrodzenia osób zbierających podpisy w sprawie referendum maja pochodzić z indywidualnych, anonimowych wpłat na konto Komitetu referendalnego. Czas na zebranie przynajmniej 16 tysięcy podpisów potrzebnych do zwołania referendum minie na początku kwietnia.