Właściciele osiedlowych sklepów i niewielkich zakładów fryzjerskich z Kielc wypowiedzieli wojnę ZAiKS-owi. Zdaniem przedsiębiorców organizacja zrzeszająca artystów bezprawnie pobiera opłaty za słuchanie radia podczas zabiegów w gabinetach czy zakupów.
Jak argumentują właściciele salonów – klienci i klientki nie przychodzą do nich, by słuchać muzyki, ale po to by ostrzyc lub uczesać włosy. Audycje radiowe czy rodzaj muzyki nie mają żadnego wpływu na ich zarobki.
Obowiązek płacenia opłat licencyjnych za udostępnianie muzyki jest zapisany w ustawie o prawie autorskim – mówi Anna Biernacka, rzecznik ZAiKS. Jej zdaniem każdy przypadek należy rozpatrywać indywidualnie. Salony fryzjerskie i sklepy, które poprzez odpowiedni dobór muzyki chcą wpłynąć na klienta, by ten kupił więcej i skorzystał z dodatkowych usług powinny opłacać składki na rzecz autorów i kompozytorów. Jeśli jednak radio znajduje się na zapleczu i służy tylko personelowi, wtedy żaden z pracowników ZAiKS nie będzie nękał właściciela monitami o opłaty.
Zdaniem prawników bardzo łatwo jest udowodnić, czy muzyka z radioodbiornika stojącego na zapleczu, ma wpływu na dochód lokalu. Spór sądowy z ZAiKS wygrał Marcin Węgrzynowski, fryzjer z Wałbrzycha. Podobną drogą chcą pójść kieleccy przedsiębiorcy.