Nawet kilkanaście ton ryb mogło paść w kanale wiślanym w sąsiedztwie elektrowni w Połańcu. Tak szacują miejscowi wędkarze. Ich zdaniem ryby padły z powodu tzw. przyduchy albo doznały szoku termicznego.
Według jednego z naszych rozmówców chcących zachować anonimowość, związek ze śniętymi rybami może mieć miejscowa elektrownia która zrzuciła do kanału zbyt gorącą wodę albo skażoną chemicznie. Padały nawet 40 kilogramowe sumy.
– Śnięte ryby zostały bardzo szybko usunięte, żeby nie zostało śladu, żerowały na nich kormorany, to nie był pierwszy tego typu przypadek – powiedział nasz informator.
Sprawę bada policja i Wojewódzka Inspekcja Ochrony Środowiska.