Od 1 grudnia ubiegłego roku, segregując śmieci trzeba również uwzględniać tak zwane odpady biodegradowalne, czyli skoszoną trawę, liście, gałęzie, czy resztki jedzenia. Bioodpady powinny trafiać do specjalnie oznakowanych brązowych koszy. Na większości z nich nie ma jednak informacji co powinno się tam znajdować. W efekcie, często wyrzucane są tam „zwykłe” śmieci.
Kierownik referatu gospodarki odpadami komunalnymi Urzędu Miasta w Kielcach, Adam Rogaliński podkreśla, że potrzeba czasu, żeby mieszkańcy przyzwyczaili się do nowych zasad.
Rzecznik Prasowy spółki Eneris Surowce, Bartosz Lewicki twierdzi, że na razie z punktu widzenia jego firmy nie ma problemu z odbiorem bioodpadów. Pytany o brak naklejek informacyjnych na pojemnikach wyjaśnia, że już sam kolor pojemnika wskazuje, co powinno się w nim znajdować. – Naklejka może być zdrapana, a pojemnik odwrócony w drugą stronę, ale wtedy właśnie kolor pojemnika jest informacją, jakie śmieci należy do niego wrzucić – mówi rzecznik.
Niejasności jest jednak więcej. Na przykład w ulotce promującej zasady segregacji odpadów możemy przeczytać, że do brązowych worków czy pojemników nie możemy wrzucać odpadów kuchennych, takich jak obierki, skórki czy resztki z jedzenia. Następna storna informuje natomiast, że możemy to robić. Przedstawiciel urzędu miasta przyznaje, że to błąd.