Uznawany za artystę, którego muzyka miała największy wpływ na rozwój i kształtowanie muzycznych gustów. Gitarzysta i wokalista legendarnej grupy Pink Floyd opowiedział Pawłowi Solarzowi o swoim ostatnim albumie zatytułowanym „Rattle That Lock”. Za pomoc w realizacji rozmowy autor dziękuję SONY MUSIC.
Czy „Rattle That Lock” to najważniejsza muzyczna przygoda w Twojej dotychczasowej karierze?
Nie, nie mogę tak powiedzieć. Chociaż niektórzy zapewne tak twierdzą. Ta muzyka jest bardziej żywa. Jest w moim stylu.
Trochę trwało zanim zdecydowałeś się wydać „Rattle That Lock”. Dobrze się bawiłeś przygotowując album?
Zawsze – jeśli chodzi o mnie – jest taki moment, że decyduję się na nagranie albumu. Wcześniej są lata robienia małych części muzyki i łączenia ich razem. Siedzenie i bawienie się dźwiękami. Sporo utworów było opracowanych znacznie wcześniej. Od wydania ostatniego albumu upłynęło 9 lat.
Jak dziedzictwo Pink Floyd wpłynęło na Twoją solową pracę i ten album?
Dziedzictwo PF – to jest podświadoma rzecz. To jest część mnie, to są dźwięki, wpływy, odniesienia, etc.
Ale masz świadomość, że słuchacze PF porównują pracę grupy do Twojej?
Nie mam takich informacji ( śmiech). Ja nie siedzę i nie porównuję.
Jednak musiałeś przerwać pracę nad RTL, dla projektu PF „The Endless River”.
Faktycznie musiałem przerwać prace nad RTL. Trochę mnie to irytowało, zwłaszcza, że bardzo byłem skoncentrowany nad swoją pracą i nieźle się bawiłem dźwiękami. Dałem radę, lecz przyznaję, że nie było łatwo. Tu myślisz co masz zagrać następnego, a w głowie kołacze się zupełnie inny, także ważny projekt. Było kilka miesięcy harówy, ale po zakończeniu pracy z PF wróciłem, odświeżony do dźwięków z RTL.
Gdzie było nagrywane RTL?
W większości w studiu w Brighton, gdzie obecnie mieszkam. Niektóre utwory realizowane były w maleńkim studiu na mojej farmie. Orkiestra zaś wystąpiła w IR Studios w Hampstead.
Czy jest temat wiodący albumu?
Motyw jest luźny, ale przewija się przez cały album. To coś – mówiąc najprościej – ma uchwycić dzień. To jest taka opowieść o dniu, o rzeczach, które mogłeś zrobić, zrobiłeś, może zapomniałeś i w danej chwili ci się o nich przypomniało. Ten motyw pomaga się skupić i osiągnąć zamierzony cel.
Opowiedz o tytule płyty „Rattle That Lock”.
Zainspirowała mnie moja Polly (Samson, autorka tekstów do większości piosenek-przyp.PS). Ją natomiast John Milton i jego „Paradise Lost” . To spowodowało, że nie kończyła swojej powieści „The Kindness’” tylko pisała RTL. To jest protest przeciwko temu co złe w polityce, w świecie, w którym wolność jest daleka od nas. RTL opowiada o tym, że jak wstaniesz, zbuntujesz się przeciwko temu co złe, osiągniesz sukces.
Jak powstała muzyka do RTL?
Nie uwierzysz. Inspiracja zrodziła się z muzyki granej przez francuskie stacje radiowe. Tam, te przerywniki muzyczne, mają rytm i melodię. Będąc gościem jednej ze stacji nagrałem sobie na telefon taki jingiel i kiedy wróciłem do domu napisałem muzykę. To stało się podstawą utworu. Zabawnie wyglądało granie z moimi muzykami do melodii puszczanej z telefonu…
Na tej płycie jest kilka pięknych momentów orkiestry współgrającej z wokalnymi umiejętnościami The Liberty Choir. To bardzo interesująca historia…
The Liberty Choir jest charytatywną organizacją – którą ja i Polly wspieramy od lat – pomagającą osobom, które są skazane i tym, którzy zakończyli odsiadkę. W chórze są również wokaliści włączający się w charytatywną działalność. To inspirujące i interesujące, jak można śpiewać z kim kto jest skazany, ale za to jest doskonałym muzykiem, brylantem i przez swoje zaangażowanie dokonuje swoistego oczyszczenia i rehabilitacji. To daje takie poczucie wspólnoty i sprawia wszystkim dużo przyjemności. Dla wielu opuszczających więzienie to również nowa życiowa droga. Nagrywaliśmy w kościele w Clapham, w południowej części Londynu. A ponieważ zaśpiewali znakomicie, postanowiłem wykorzystać ich umiejętności w utworze tytułowym.
Z kolei w utworze „A Boat Lies Waiting” wystąpiłeś wspólnie z Davidem Crosbym& Grahamem Nashem.
To moi starzy przyjaciele. Grahama znam od momentu kiedy występował w The Hollies. Zanim wyjechali do USA nagrywali w Abbey Road Studios. Tam poznałem Davida. David i Graham wzięli udział w nagraniach do płyty „On An Island” w 2006 roku. Są melodykami. Dzięki temu powstała niezła mieszanka wokalno – muzyczna.
Czy „RTL” pokazuje inną, nieznaną osobowość Davida Gilmoura?
Pozwoliłem sobie połączyć różne stylowo utwory – od hard – rockowych, do pięknych muzycznych ballad z odrobiną jazzu. Wszystko scala mój głos i gra gitary. Nie można było oczekiwać czegoś innego. To jestem ja.
W ten sposób zdokumentowałeś swoje życie…
…przecież to nieuniknione. Z wiekiem dochodzisz do rzeczy i spraw oczywistych, ważnych dla ciebie. Zaczynasz analizować swoje minione lata, myślisz inaczej o rodzinie, o momentach błahych i na tyle ważnych, że siadasz i piszesz o tym piosenki. Tak powstała płyta „Rattle That Lock”.