Wziąć klucz, przez jego ucho przepuścić roztopiony wosk i z zastygniętego kształtu próbować odczytać kim będzie nasz przyszły partner. To najprostszy przepis na andrzejkową wróżbę. Tradycja ludowa zachowała wiele interesujących zwyczajów związanych z tym dniem.
Patryk Pawlaczyk z Państwowego Muzeum Etnograficznego powiedział IAR, że Andrzejki były w przeszłości ostatnią okazją do tańca czy spotkań towarzyskich przed rozpoczynającym się Adwentem. Tego dnia wieczorem odbywały się wróżby, przy czym, jak mówił etnograf, nasi przodkowie nie podchodzili do nich śmiertelnie poważnie i traktowali je raczej jako formę zabawy. Patryk Pawlaczyk zwrócił też uwagę, że Andrzejki były zwyczajem dziewczęcym – chłopcy mieli swój odpowiednik, znany jako katarzynki.
Etnograf dodał, że andrzejkowe wróżby miały charakter głównie matrymonialny – tak było na przykład z kluczem, przez którego ucho przepuszczano roztopiony wosk, a po jego zastygnięciu próbowano odczytać na przykład zawód przyszłego męża. Ten zwyczaj przetrwał do dzisiaj. Jednak, jak zaznaczył rozmówca IAR, kiedyś wosk wykorzystywano tego dnia również do diagnozowania chorób – wlewano go do miednicy z wodą ustawionej przy głowie pacjenta i na podstawie zastygniętego kształtu oceniano, co dolega danej osobie.
Do wróżb matrymonialnych w przeszłości wykorzystywano również zwierzęta. Patryk Pawlaczyk przypomniał o dawnym zwyczaju z okolic Krakowa i Sandomierza, gdy kobiety zawiązywały oczy gąsiorowi i ustawiały się wokół niego. Tą z nich, którą gąsior pierwszy uszczypnął, miało w następnym roku czekać powodzenie w życiu, a zwłaszcza w miłości. Na podobnej zasadzie funkcjonowała popularna zwłaszcza na Mazowszu wróżba, polegająca na rzuceniu przez kobiety psu kulek chleba ze smalcem. Właścicielka tej z kulek, którą pierwszą chwycił czworonóg, miała jako pierwsza wyjść za mąż.
Andrzejkowe wróżby mają niejasne pochodzenie, niektórzy wiążą je ze dawnym, germańskim kultem Frejra, boga miłości i płodności.