Debata o tym, jak groźne są dopalacze odbyła się w Zespole Szkół Zawodowych nr 1. W ubiegłym roku, jeden z uczniów szkoły trafił do szpitala po zatruciu dopalaczami. Debata miała uświadomić młodym ludziom, jak groźne są środki psychoaktywne – mówi dyrektor szkoły Maria Gładyś.
Uczniowie mogli wysłuchać policjantów z IV komisariatu w Kielcach i terapeutów. Jednak największe wrażenie zrobiły opowieści podopiecznych Ośrodka Leczenia Uzależnień „San Damiano” w Chęcinach.
O tym, jak dopalacze zniszczyły mu życie opowiadał między innymi Norbert. – Byłem bardzo spokojnym człowiekiem, a gdy zacząłem palić dopalacze po kilku miesiącach zacząłem agresywnie odnosić się do żony. Popychałem ją, przestawiałem jak przedmiot, mocno ściskałem. Po dopalaczach normalny człowiek staje się diabłem – ostrzegał.
Uczniowie pytali między innymi, jak szybko można uzależnić się od dopalaczy i czy nałogowiec może sam poradzić sobie z uzależnieniem. Nie ukrywali, że taka rozmowa była bardzo potrzebna, tym bardziej, że dopalacze to w dzisiejszych szkołach popularna używka. – Dzięki debacie ci, którzy je zażywają mogą dowiedzieć się, co im grozi. Większość z nas wie jak działają dopalacze od kolegów – mówili uczniowie.
Monika Łukasik, policjantka z IV komisariatu dodaje, że dopalacze to problem w każdej szkole, niestety część dyrektorów ciągle nie chce się do tego przyznać. Takie debaty, jak czwartkowa mają szansę zmienić podejście pedagogów.