Kryzys migracyjny ulega zaostrzeniu, polscy politycy i eksperci reagują na dynamiczną sytuację. Premier Ewa Kopacz mówi o braku zgody Polski na automatyzm w sprawie uchodźców, zaleca również, by szefowa MSW rozpoczęła inspekcję granic. Straż Graniczna reaguje na doniesienia o przywróceniu przez Niemcy kontroli na swoich granicach i zapewnia, że sytuacja jest stabilna.
Przed południem w KPRM odbyła się narada szefowej rządu z udziałem przedstawicieli MSW, MSZ, Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji oraz Straży Granicznej. Po spotkaniu premier Ewa Kopacz zadeklarowała, że Polska będzie solidarna z Unią Europejską w sprawie kryzysu imigracyjnego, ale „nie za wszelką cenę”. Premier zapowiedziała po rozmowie z przewodniczącym Komisji Europejskiej Jean-Claudem Junckerem, że Polska nie zgodzi się na automatyzm w kwestii tak zwanych kwot uchodźców.
Polska – jak mówiła premier – oczekuje też wprowadzenia silnej kontroli zewnętrznych granic Unii Europejskiej. Ewa Kopacz zaznaczyła, że potrzebne jest też stworzenie mechanizmu umożliwiającego rozdzielenie uchodźców od imigrantów ekonomicznych. „Przyjmiemy tylu uchodźców, na ilu nas stać (…) ale obiecuję Polakom, że nie okażemy się czarną owcą Europy, ale też nie pozwolimy na to, aby nasze interesy były w jakikolwiek sposób lekceważone” – podkreśliła Ewa Kopacz.
Premier poprosiła też szefową MSW o dokonanie inspekcji polskich granic. Raport w tej sprawie Teresa Piotrowska ma przedstawić na jutrzejszym, wyjazdowym posiedzeniu rządu w Białymstoku.
Tymczasem MSW przypomina Polakom poruszającym się na terenie Unii Europejskiej o konieczności posiadania dowodu tożsamości lub paszportu.
Rzeczniczka ministerstwa spraw wewnętrznych Małgorzata Woźniak powiedziała IAR, że na razie kontrole graniczne dotyczą przede wszystkim granicy niemiecko – austriackiej. W związku z tym przy wjeździe do Niemiec każdy może zostać poproszony przez celników o okazanie dowodu osobistego lub paszportu. Trzeba też liczyć się z możliwością kontroli bagażu.
Jednak jak zapewnił generał Andrzej Pilaszkiewicz, zastępca Komendanta Głównego Straży Granicznej, sytuacja na granicy polsko – niemieckiej jest stabilna i nic nadzwyczajnego się nie dzieje. Generał Pilaszkiewicz powiedział w radiowej Jedynce, że unijne prawo przewiduje taką możliwość w nadzwyczajnych sytuacjach, jeżeli dany kraj członkowski dojdzie do wniosku, iż fala imigrantów zagraża bezpieczeństwu publicznemu. Przywrócić kontrolę można jednorazowo na 10 dni, w sumie łącznie na okres do 30 dni – dodał generał Pilaszkiewicz. Zapewnił, że polska straż jest gotowa, by w każdej chwili, w razie potrzeby, również przywrócić kontrole na granicach. Dodał, że polskie granice są bezpieczne. Straż odnotowuje pojedyncze przypadki prób przewozu nielegalnych imigrantów z Węgier – raz, dwa razy w tygodniu.
W związku z kryzysem migracyjnym głos zabrał również minister pracy. Władysław Kosiniak-Kamysz podkreślił, że nie będzie specjalnych programów socjalnych dla uchodźców. Minister Pracy i Polityki Społecznej mówił w Tarnowie, że pomoc będzie zależała od statusu jaki te osoby otrzymają. Jak wyjaśnił, jeśli będą mieli kartę stałego pobytu, będą mogli liczyć na standardowe świadczenia społeczne, podobne jak Polacy.
Priorytetem dla działań rządu w sprawie uchodźców powinno być bezpieczeństwo polskich obywateli – to opinia wiceprezes PiS Beata Szydło. Na konferencji prasowej kandydatka tej partii na premiera powiedziała, że wydarzenia ostatnich dni zmuszają UE do zmiany stanowiska wobec napływu imigrantów. „Ta solidarność, do której wzywały nas przecież przede wszystkim Niemcy, dziś staje się kłopotem dla wszystkich, nie ma systemowego rozwiązania, nie ma dobrych rozwiązań” – oceniła Beata Szydło.
Kandydatka PiS na premiera dodała, że oczekuje jasnego stanowiska Ewy Kopacz w tej sprawie i deklaracji, co rząd zamierza zrobić w obliczu kryzysu imigracyjnego. „Na pewno jest potrzebna pomoc humanitarna, na pewno jest potrzebna pomoc tym, którzy mają zagrożone życie, ale jednocześnie musimy mocno podkreślać, że Polska ma określone możliwości, określone warunki” – stwierdziła Beata Szydło.
Z kolei Ryszard Petru nawołuje, by prezydent i premier uzgodnili wspólne stanowisko dotyczące kryzysu imigracyjnego. Lider Nowoczesnej powiedział w Gdyni, że Polska musi wreszcie zacząć mówić jednym głosem w tej sprawie.
Według Ryszarda Petru, problem uchodźców jest bardzo ważny i nie powinien wywoływać podziałów, zwłaszcza na szczytach władzy. „To jest niepoważne, że nikt się ze sobą nie chce spotkać” – stwierdził polityk. Jak dodał, by wypracować wspólne stanowisko, powinno dojść przynajmniej do jednego spotkania prezydenta Andrzeja Dudy i premier Ewy Kopacz.
W liście wysłanym do prezydenta i premier Ryszard Petru prosi o pilne zwołanie Rady Gabinetowej i Rady Bezpieczeństwa Narodowego w sprawie uchodźców. Lider Nowoczesnej liczy też na okrągły stół, w którym udział wzięliby przedstawiciele organizacji pozarządowych i związków wyznaniowych.
Przed ryzykiem efektu domina w strefie Schengen ostrzegają eksperci. Tak, zdaniem szefowej Europejskiej Akademii Dyplomacji dr Katarzyny Pisarskiej, może się stać, jeśli na poziomie europejskim nie pojawi się pomysł rozwiązania problemu uchodźców. „Dzisiaj Niemcy wysyłają jasny sygnał, że są w stanie i mają polityczną wolę, żeby zamknąć granice” – mówi ekspertka. I dodaje, że jeśli zamknięcie granic będzie się przedłużało, oznaczać to będzie koniec porozumienia z Schengen. Dr Katarzyna Pisarska jest zdania, że informacja o zamknięciu granicy z pewnością zniechęci część uchodźców do podróży. W opinii rozmówczyni IAR, problem Niemiec jest także pewnego rodzaju „klęską Angeli Merkel”. ” To ona przez ostatnie tygodnie mówiła o solidarności i otwartości, a dzisiaj także pod wpływem swojej partii zdała sobie sprawę, że Niemcy nie są w stanie udźwignąć takiego obciążenia” – oceniła szefowa Europejskiej Akademii Dyplomacji.
Politolog, dr Agnieszka Łada z Instytutu Spraw Publicznych uważa, że Niemcy, podobnie jak cała Unia Europejska, nie wiedzą, co zrobić w związku z masowym napływem imigrantów.
„Angela Merkel najpierw dużo obiecała. Teraz wprowadza czasowe kontrole na granicach To porażka pani kanclerz i Unii” – powiedziała IAR dr Agnieszka Łada. Tysiące ludzi koczują na dworcach w całych Niemczech. Sytuacja przerosła naszych sąsiadów. Co zrobić dalej? Tego, zdaniem rozmówczyni IAR, nie wie teraz ani kanclerz, ani jej ministrowie.
W sprawie uchodźców duże znaczenie ma postawa Bawarii. To tam po przekroczeniu granicy trafiają z Austrii ludzie z Bliskiego Wschodu. W tym landzie rządzi konserwatywna i niechętna uchodźcom CSU. Premier Bawarii i szef ugrupowania Horst Seehofer zawsze był w opozycji do kanclerz. Teraz chce się wybić i pokazać, że chroni swoich wyborców – tłumaczy Agnieszka Łada.
W ocenie Sebastiana Płóciennika z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, częściowe kontrole na niemieckich granicach mogą wywołać efekt domina. „Brakuje procedur, brakuje miejsc noclegowych – a zbliża się jesień – brakuje także sprawnego systemu dystrybucji pieniędzy z budżetu centralnego do landów i gmin na cele związane z uchodźcami” – zaznacza rozmówca IAR.
Zdaniem eksperta, Niemcy liczyli na to, że napływ uchodźców bardziej rozłoży się w czasie. W dodatku w osoby uciekające przed wojną wmieszali się imigranci ekonomiczni, a – jak twierdzi Sebastian Płóciennik – troska o te osoby nie była celem Niemiec. Ekspert dodał, że kluczowa w postawie Niemiec jest sytuacja w Bawarii, rządzonej przez konserwatywną CSU.