Skoro gazety piszą: „kandydat PiS raczej nie stracił wyborców, ale czy Komorowski wygrał?”, to rozumiem, że jest remis – tak telewizyjną debatę pretendentów do prezydenckiego fotela ocenia Włodzimierz Czarzasty.
Prezes Sojuszu Lewicy Demokratycznej na Mazowszu i szef Stowarzyszenia Ordynacka stwierdził na naszej antenie, że nie widzi różnicy w poglądach obu kandydatów, szczególnie w tych sferach, które dla niego są ważne, na przykład dotyczących in vitro, dlatego podczas niedzielnego głosowania skreśli obydwa nazwiska.
Włodzimierz Czarzasty wyraził żal, że środowiskom lewicowym nie udało się wypromować swojej kandydatki, bo w drugiej turze z Bronisłwem Komorowskim powinien zmierzyć się przedstawiciel SLD. Efektem tej porażki stała się dymisja szefa sztabu wyborczego Magdaleny Ogórek – Leszka Aleksandrzaka.
Odpowiadając na pytanie, dlaczego przewodniczący Sojuszu, Leszek Miller, nie zrzekł się swojej funkcji po klęsce wyborczej, gość Radia Kielce stwierdził, że podobnie zachowali się szefowie innych partii i nie ma w tym nic dziwnego.
– Ta medialna nagonka na pana Millera chyba jest przedwczesna, zresztą – moim zdaniem – nieuzasadniona – podkreślił. Podsumowaliśmy i oceniliśmy kampanię wyborczą spokojnie i merytorycznie. Przyznaję, że nie była dobra, a kandydatka w ostatniej fazie zmieniła nieoczekiwanie swoje poglądy. Sojusz wyciągnął wnioski i zamknął tę sprawę, teraz przygotowuje się do wyborów parlamentarnych – dodał Włodzimierz Czarzasty.
Odnosząc się do zjednoczenia lewicy przed jesiennymi wyborami stwierdził, że ta idea wraca, bo rzeczywista konsolidacja, mimo prób, nigdy nie nastąpiła. Zmieniło się także podejście SLD do tego pomysłu. Do tej pory zapraszaliśmy na nasze listy, a potem następowały spory i kłótnie. Teraz będziemy starać się iść równo z innymi środowiskami lewicowymi. Wydaje mi się, że całą lewicę do wspólnego stołu mogą doprowadzić na przykład związki zawodowe, czyli OPZZ – stwierdził Włodzimierz Czarzasty.