Zagraniczni przywódcy, panele historyczny i polityczny w Europejskim Centrum Solidarności, ceremonia pod Pomnikiem Obrońców Wybrzeża. W Gdańsku odbyły się główne obchody 70. rocznicy zakończenia drugiej wojny światowej.
W ramach uroczystości na Westerplatte zaprezentowano program artystyczny z udziałem między innymi orkiestry reprezentacyjnej Marynarki Wojennej, Polskiego Chóru Kameralnego i Warszawskiego Chóru Chłopięcego. Złożono też kwiaty i zapalono znicze. O północy została wystrzelona salwa honorowa, potem był pokaz fajerwerków.
Podczas przemówienia prezydent Bronisław Komorowski mówił, że druga wojna światowa była najstraszliwszą z wojen, w wyniku której runęła nasza cywilizacja. Zachwiała też wiarą w to, że człowiek kieruje się prawem moralnym. Prezydent Komorowski oddał hołd wszystkim, którzy walczyli z nazistowską agresją i przyczynili się do zwycięstwa w maju ’45 roku. Podkreślił, że koniec drugiej wojny światowej nie dla wszystkich krajów oznaczał wolność. Mówił, że narody Europy Środkowej i Wschodniej zostały pozostawione „po złej stronie żelaznej kurtyny. Część swojego wystąpienia prezydent poświęcił Ukrainie. Mówił, że trwająca w tym kraju wojna nie pozwala zapomnieć, że w Europie są jeszcze siły, które przywołują pamięć o najczarniejszych okresach XX-wiecznej historii Europy i operują logiką stref wpływów. Podkreślał, że na takie praktyki nie może być przyzwolenia Europy.
Wcześniej Bronisław Komorowski prowadził panel polityków w Europejskim Centrum Solidarności, zatytułowany: „Integracja europejska. Lekcja wyciągnięta z drugiej wojny światowej i jej współczesne znaczenie”. Witając zebranych prezydent wyjaśniał, dlaczego zaprosił ich do Gdańska i na Westerplatte. Mówił, że to tu rozpoczęła się wojna oraz że zaczęto tu burzyć żelazną kurtynę.
W panelu wziął także udział szef Rady Europejskiej Donald Tusk. Mówił, że odpowiedzią Europy na najbardziej krwawy konflikt w jej historii nie była kolejna fala przemocy, a założenie Unii Europejskiej. Miała ona bowiem w przyszłości zapobiec podobnym potwornościom Donald Tusk zauważył jednak, że zło jest obecne także dziś, co widać na Ukrainie. Wyraził przekonanie, że Unia Europejska – inaczej niż w 1939 roku – może być odpowiedzialna nie tylko za siebie, ale cały kontynent. Wspomniał także, że wielu polityków zdecydowało się nie wziąć udziału w paradzie zwycięstwa w Moskwie. „Zaczęliśmy się zastanawiać, jakie zwycięstwo w przyszłości ma na myśli organizator tej parady” – mówił. Szef Rady Europejskiej powiedział też, że po dzisiejszym spotkaniu ma więcej wiary w to, że „możliwa jest Europa odpowiedzialna, dumna z tego czym jest i silna”.
Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko mówił podczas gdańskiego panelu, że jego kraj świętuje zakończenie drugiej wojny światowej wraz z Europą, a nie z rosyjskim agresorem. Podkreślał, że w obecnej sytuacji podziwianie żołnierzy rosyjskich byłoby niestosowne. Jak powiedział ukraiński prezydent, „na paradzie wojskowej w Moskwie, pod pretekstem świętowania wielkiego historycznego zwycięstwa, armia agresora chce wstrząsnąć światem prezentując swoją wojskową potęgę. Część z tych oddziałów jeszcze kilka dni temu była w Doniecku, a teraz pojawią się na paradzie wojskowej w Moskwie” – mówił Petro Poroszenko. Podkreślał, że obecna sytuacja na Wschodzie jest nadal wyzwaniem dla Europy. Przekonywał, że „Unia Europejska stoi dziś przed największym wyzwaniem w swojej historii. Prawdziwym testem dla swojej jedności, prawdziwym testem dla swojej solidarności, prawdziwym testem dla swoich fundamentalnych zasad”.
Do Gdańska przyjechał też sekretarz generalny ONZ Ban Ki Moon. Podczas dyskusji podkreślał, że trzeba wyciągać wnioski z tragedii wojen. Apelował o współpracę Organizacji Narodów Zjednoczonych i Unii Europejskiej. Przekonywał, że jest ona konieczna ze względu na nasze człowieczeństwo, rozwój, wolność i demokrację. „Naszą moralną odpowiedzialnością jest współpraca, by świat uczynić lepszym, abyśmy mogli żyć z godnością. Zwracam się do państwa o współpracę, by świat uczynić lepszym, jesteśmy to winni kolejnym pokoleniom” – mówił szef Organizacji Narodów Zjednoczonych.
W panelu wzięła udział także prezydent Litwy Dalia Grybauskaite. W kuluarach powiedziała reporterowi IAR, że nie można świętować zakończenia drugiej wojny światowej z agresorem i okupantem. „Dla nas zakończenie drugiej wojny światowej przekształciło się w 50-letnią sowiecką okupację kraju. Nie możemy świętować z krajem, który był naszym okupantem. My obchodzimy ten dzień z Europą.” – mówiła litewska prezydent. Zauważyła, że dla jej kraju dodatkowo nie do zaakceptowania byłoby uczestnictwo w paradzie wojskowej w Moskwie ze względu na to, że rosyjscy żołnierze – jak powiedziała Dalia Grybauskaite – „okupują Krym i toczą walki na wschodzie Ukrainy”.
Panel polityków poprzedziło spotkanie historyków, któremu nadano temat „Dziedzictwo drugiej wojny światowej z perspektywy 70 lat”. W dyskusji brali udział historycy, między innymi Timothy Snyder, Jurij Afanasjew i Norman Davies. Andrzej Paczkowski opisywał, jak obecnie Polacy oceniają najbardziej tragiczny konflikt XX wieku. „W dzisiejszej mentalności dużej części Polaków, oczywiście nie wszystkich, druga wojna światowa w sposób nieomal idealny wpisuje się w wielką tradycję romantyczną. Polska jest bohaterem samotnym i ofiarą” – diagnozował profesor.
Wcześniej oficjele zapalili znicze pod sąsiadującym z Europejskim Centrum Solidarności Pomnikiem Poległych Stoczniowców.