Cezary Grabarczyk nie czuje się winny, ale rozumie, że nie może być ministrem, gdy istnieje choć cień podejrzenia co do jego uczciwości. Tak rzeczniczka rządu Małgorzata Kidawa-Błońska komentuje informację o dymisji szefa resortu sprawiedliwości, przyjętej przez premier Ewę Kopacz. To pokłosie afery związanej z pozwoleniem na broń ministra.
Prokuratura w Ostrowie Wielkopolskim prowadzi śledztwo w sprawie nieprawidłowości, do jakich miało dochodzić w trakcie egzaminów i przy wydawaniu pozwoleń na broń w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Łodzi. W tej sprawie – w charakterze świadka – został też przesłuchany minister Cezary Grabarczyk. Jest on w gronie kilkunastu osób, które w 2012 roku miały otrzymać pozwolenie na broń z obejściem przepisów. Część śledztwa w tej sprawie przekazano do Ostrowa, aby uniknąć podejrzeń o stronniczość. Sam minister mówił, że pozwolenie na broń otrzymał „poprzez procedurę uzyskania pozwolenia”. Pytany, czy przebiegła ona w sposób prawidłowy, odpowiedział, że nie będzie komentował postępowania, które jest w toku.
Portal tvn24.pl ustalił tymczasem, że istnieje nagranie rozmowy Cezarego Grabarczyka dotyczącej sprawy egzaminu. Jednak znany łódzki prokurator miał nie wystąpić do sądu o to, aby podsłuchana rozmowa polityka mogła być uznana za dowód w śledztwie. Gdy kolejny prokurator zdecydował o przeszukaniu biura poselskiego Grabarczyka, który wtedy właśnie został ministrem sprawiedliwości, szefowie odebrali mu śledztwo – tak wynika z ustaleń reporterów portalu tvn24.pl.
Cezary Grabarczyk sprawuje urząd ministra sprawiedliwości od września ubiegłego roku. Wcześniej, w latach 2007-2011, kierował resortem infrastruktury, a w latach 2011-2014 był wicemarszałkiem Sejmu. Jest wiceprzewodniczącym Platformy Obywatelskiej, jednym z założycieli komitetu wyborczego Bronisława Komorowskiego w tegorocznych wyborach prezydenckich. Z wykształcenia jest prawnikiem.