W środę w szkołach w całej Polsce komisje zakładowe NSZZ „Solidarność” wejdą w spory zbiorowe z dyrektorami placówek. Jak mówi Ryszard Proksa, przewodniczący krajowej sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ Solidarność, to wymagany przez prawo krok umożliwiający ewentualne zaostrzenie protestów.
– Polskie prawo nie pozwala nam pozwać rząd czy samorząd. Wiadomo, że oni mają większy wpływ na to co się dzieje w szkołach niż dyrektorzy placówek. Ale jeśli chcemy zaostrzyć protesty, musimy sobie taką furtkę otworzyć. 28 kwietnia występujemy też z manifestacją w Warszawie. Rozpocznie się pod Urzędem Rady Ministrów, później przejdziemy pod Sejm, gdzie wręczymy petycję wszystkim klubom parlamentarnym – informuje Ryszard Proksa.
W województwie świętokrzyskim spory zbiorowe mogą objąć ponad 90 procent szkół. Ryszard Proksa nie wyklucza, że w przyszłości w niektórych placówkach oświatowych może dojść do pikiet a nawet strajków. Solidarność zakończy spory zbiorowe, jeśli rząd podniesie nauczycielskie pensje o 9 procent i spełni postulaty związkowców.
– Żądamy waloryzacji płac, czyli wyrównania w stosunku do inflacji, która spowodowała wzrost kosztów utrzymania. Drugi postulat dotyczy warunków pracy nauczyciela, chodzi przede wszystkim o liczebność klas – mówi Ryszard Proksa. Związkowcy uważają, że klasy są zbyt liczne. Solidarność chce również by rząd zatrzymał proces likwidacji i prywatyzacji szkół.