Mieszkańcy Koprzywnicy w powiecie sandomierskim już w sobotę powitali Zmartwychwstałego Chrystusa. Po wieczornej mszy rezurekcyjnej odbyła się uroczysta procesja wokół świątyni, której towarzyszyły tradycyjne koprzywnickie „bziuki”. Miejscowi strażacy wydmuchiwali potężne, sięgające nawet 6 metrów słupy ognia, wysoko przy tym podskakując.
Czynność ta wymaga odwagi i sprytu. Strażacy trzymając w ręku płonącą pochodnię nabierają w usta naftę i dmuchają w kierunku płomienia. Mówią, że zapach nafty w ustach zostaje nawet przez kilka dni, ale nikogo to nie odstrasza, wręcz przeciwnie – jest to zaszczyt dla tamtejszych pożarników.
Orszak z pochodniami szedł na czele procesji i oświetlał drogę kapłanowi, niosącemu monstrancję.
Wyjątkowy i niezwykły charakter tego wydarzenia podkreślała obecność Chorągwi Rycerstwa Ziemi Sandomierskiej – mówi kasztelan Karol Bury. Podczas procesji zbrojni, ubrani w historyczne stroje strzelali z armat.
Koprzywnicki zwyczaj bziukania ma kilka wieków, dokładnie nie wiadomo, skąd się wywodzi. Z roku na rok przyciąga coraz więcej widzów.
Uroczystości odbyły się w kościele Matki Bożej Różańcowej w rynku miasta. Rozpoczęły się o godzinie 20.00 od Liturgii Wielkiej Soboty, po której odbyła się rezurekcja, i procesja z wydmuchiwaniem słupów ognia.