Czy Polsce grozi czarny scenariusz po decyzji Europejskiego Banku Centralnego – na to pytanie próbowali odpowiedzieć goście Studia Politycznego Radia Kielce. Jak już informowaliśmy, EBC zapowiedział program skupu rządowych, jak i korporacyjnych obligacji państw strefy euro, na łączną kwotę ponad 1 biliona 100 miliardów euro.
Jak donosi niemiecka prasa wskutek zawirowań finansowych najbardziej może ucierpieć polska i duńska gospodarka, a nasza waluta może stać się atakiem spekulantów.
Artur Gierada z PO przypomniał, że w ciągu ostatnich lat polskie pieniądze kilka razy były narażone na takie ataki. Dlatego trzeba brać pod uwagę każdy scenariusz. Jednak jego zdaniem, mamy instrumenty, które mogą nam pomóc w trudnej sytuacji, a są nimi rezerwy Narodowego Banku Polskiego, czy pieniądze unijne.
Maria Zuba z PiS zaznaczyła, że konieczna jest dogłębna analiza polskiego prawa w celu wyeliminowania działań spekulanckich. Jak podkreśliła, to polski rząd musi dokładnie przyglądać się temu, co dzieje się na rynkach finansowych, a i premier Ewa Kopacz i wcześniejszy minister finansów Jacek Rostowski nie podjął żadnych starań dla stabilizacji w tej sferze.
Arkadiusz Bąk, wiceminister gospodarki z PSL uważa, że wcześniejsze ataki na waluty i decyzja EBC może być elementem gry rynkowej i oddziaływaniem psychologicznym. Poza tym, według niego – ożywienie strefy euro nie jest dla nas żadnym zagrożeniem.
Zdaniem Sławomira Kopycińskiego należy zwrócić uwagę także na to, że zawirowania na rynku finansowym są konsekwencją trudnej sytuacji w relacjach Europy z Rosją i tego co dzieje się na arenie międzynarodowej.
Jak mówi Grzegorz Banaś z Solidarnej Polski należy zadać sobie pytanie, czy gospodarka eurolandu nadąży za tymi zmianami i możliwościami, które dostała do ręki. Z kolei Andrzej Szejna z SLD stwierdził, że wielkim błędem polskich ekip rządowych był fakt nie wprowadzenia wcześniej w Polsce euro.