Prezydent Starachowic odchudza miejskie spółki. Obniża wynagrodzenia prezesów i ich zastępców, bo były za wysokie i stanowiły obciążenie dla budżetu. Marek Materek powiedział dziś na naszej antenie, że w ten sposób realizuje swoje wyborcze zapowiedzi.
Przypomniał, że pensje szefów i członków rad nadzorczych starachowickich spółek poszybowały w okresie, kiedy prezydentem była osoba, która w tej chwili odsiaduje wyrok za korupcję. Dodał, że cięć oczekiwali mieszkańcy miasta.
Marek Materek stwierdził, że miejskie spółki to monopoliści na lokalnym rynku, mogący dyktować warunki, bo nie ma dla nich konkurencji. Prezydent zgłosił wniosek do zgromadzenia wspólników Miejskich Wodociągów o obniżenie wynagrodzeń zarządowi. W konsekwencji prezes nie będzie już zarabiał 15 tysięcy złotych, ale 9 tysięcy, natomiast jego zastępca został odwołany, a ostatecznie to stanowisko będzie zlikwidowane. Obniżono także pensję prezesa Zakładu Energetyki Cieplnej z 13 tysięcy złotych do 9 i pół tysiąca. Marek Materek tłumaczył, że nie są to drastyczne cięcia. Dodał, że w innych miastach, ze względu na oszczędności, często tylko jeden podmiot skupia wiele zadań, natomiast w Starachowicach jest kilka takich podmiotów, generujących koszty.
Zmiany będą również w radach nadzorczych miejskich spółek – zapowiada prezydent. Jeszcze tylko dziś w ratuszu przyjmowane są zgłoszenia chętnych.
Marek Materek zapowiedział też zmiany w Starachowickim Towarzystwie Budownictwa Społecznego, które obsługuje zaledwie trzy budynki. Taką rolę na pół etatu zamiast kilku pracowników z prezesem na czele mogłaby spełniać jedna osoba – wyjaśnił.
Na pytanie, czy obniży sobie wynagrodzenie, skoro zrobił to już w przypadku prezesów miejskich spółek prezydent Starachowic odpowiedział, że mogą to zrobić tylko radni, bo to oni zdecydowali o wysokości jego pensji.