Pogoń Szczecin po zwycięstwie nad Koroną 2:0 jest bliska zakończenia tego roku w pierwszej ósemce. Za to kielczanie zimę spędzą poniżej kreski oddzielającej strefę mistrzowską od spadkowej.
Wynik końcowy na pewno nie odzwierciedla tego, co się działo na boisku. Zwłaszcza w drugiej połowie goście mieli przewagę i powinni jedną z akcji zakończyć wyrównującym golem. Zamiast tego w końcówce pozwolili miejscowym na podwyższenie prowadzenia i zapewnienie sobie trzech punktów.
Podstawowym pytaniem, jakie zadawano sobie w Szczecinie przed meczem było to, jak portowcy poradzą sobie z rozgrywaniem piłek bez kontuzjowanego Rafała Murawskiego. Kapitan gospodarzy leczy kontuzję i nie był nawet wpisany do meczowej siedemnastki. Na dodatek z powodu kartek pauzował nominalny zastępca Murawskiego – Maksymilian Rogalski. Toteż Jan Kocian w miejsce kapitana drużyny wstawił w środku pola 17-letniego Michała Walskiego, który od debiutu niemal równo przed rokiem, jeszcze tylko trzy razy dostał szansę gry u byłego szkoleniowca Pogoni Dariusza Wdowczyka.
Do meczowego składu Kocian nie wpisał także Marcina Robaka, który już jest zdrowy i po dwumiesięcznej przerwie wrócił do treningów.
Goście, świadomi osłabień w ekipie Pogoni, od pierwszego gwizdka śmiało zaatakowali i w drugiej minucie meczu mogli prowadzić. Tyle, że Michał Janota w dobrej sytuacji po podaniu Pawła Sobolewskiego fatalnie spudłował.
Kwadrans później nieco ponad rok starszy od Walskiego Hubert Matynia przeciął płaskie dośrodkowanie Przemysława Trytki uniemożliwiając gościom dobicie piłki do pustej bramki.
Chwilę później pierwszą groźną akcję przeprowadzili gospodarze i od razu dała im ona prowadzenie. Dominik Kun z narożnika pola karnego lewą nogą próbował wkręcić piłkę do bramki Vytautasa Cerniauskasa, a że zdążył do niej jeszcze dopaść Łukasz Zwoliński, strzelił do pustej bramki.
Jeszcze w 30. min. Kun był bliski podwyższenia prowadzenia po fatalnym kiksie golkipera gości poza polem karnym, ale asekurujący bramkarza Radek Dejmek nie dopuścił do straty kolejnego gola.
Jeszcze w pierwszej części meczu do remisu próbowali doprowadzić Vlastimir Jovanovic i Paweł Golański, ale ich strzały były niecelne bądź obronione przez Radosława Janukiewicza.
W drugiej części spotkania Korona dominowała wyraźnie. Portowcy za to skupili się na obronie minimalnego prowadzenia. W 47. min. dobrą sytuację, by doprowadzić do remisu zmarnował Nabil Annkour. Trzech okazji na bramkę nie wykorzystał Przemysław Trytko. W 80. min. w słupek trafił Olivier Kapo.
Zamknięta na swej połowie Pogoń w końcówce kontrowała i jedna z takich akcji przyniosła powodzenie. Piłkę przechwycił Maciej Dąbrowski, odegrał do będącego na 18. metrze Takuyi Murayamy. Japończyk strzelił płasko, ale piłka odbiła się od jednego z obrońców i przelobowała litewskiego bramkarza gości. Drugi gol i ledwie kilka minut do końca meczu pozbawiły wigoru przyjezdnych, którzy pogodzili się z porażką.
Pogoń Szczecin – Korona Kielce 2:0 (1:0).
Bramki: 1:0 Łukasz Zwoliński (18), 2:0 Takuya Murayama (89).
Żółta kartka – Pogoń Szczecin: Mateusz Matras. Korona Kielce: Kamil Sylwestrzak, Olivier Kapo.
Sędzia: Mariusz Złotek (Stalowa Wola). Widzów 3214.
Pogoń Szczecin: Radosław Janukiewicz – Sebastian Rudol, Wojciech Golla, Hernani, Hubert Matynia – Adam Frączczak, Michał Walski (75. Shohei Okuno), Mateusz Matras (72. Maciej Dąbrowski), Takuya Murayama, Dominik Kun – Łukasz Zwoliński (78. Jakub Bąk).
Korona Kielce: Vytautas Cerniauskas – Paweł Golański, Piotr Malarczyk, Radek Dejmek, Kamil Sylwestrzak – Paweł Sobolewski, Vlastimir Jovanovic (87. Siergiej Chiżniczenko), Michał Janota (72. Serhij Pyłypczuk), Olivier Kapo, Nabil Aankour (62. Jacek Kiełb) – Przemysław Trytko.