Kieleccy policjanci zatrzymali 14-latka, który przed kilkoma dniami postawił w stan gotowości fałszywym alarmem bombowym policję, straż pożarną i pracowników jednej z galerii handlowych w Kielcach. Zatrzymany przyznał się do winy. Informację o rzekomej bombie przekazał, bo założył się o to z kolegą. Jego rodzice otrzymają rachunek za akcję, podjętą przez służby po zgłoszeniu.
Do zatrzymania doszło w tej samej galerii. Jeden z funkcjonariuszy był tam prywatnie na zakupach i rozpoznał poszukiwanego przez nas autora alarmu – powiedział Grzegorz Dudek, rzecznik prasowy świętokrzyskiej policji. Jak dodał – 14-latek przyznał się do wszystkiego. Na skutek fałszywego alarmu pod numerem 112 w niedzielę w galerii poszukiwano materiału wybuchowego. Policjanci z psem przeszkolonym do wykrywania ładunków niczego nie znaleźli, ale w akcji brały udział także inne służby: straż pożarna czy pogotowie energetyczne – dodał Grzegorz Dudek.
14-latkiem zajmie się sąd dla nieletnich, który może obciążyć rodziców zatrzymanego kosztami niepotrzebnie prowadzonej akcji.
Podobną sprawę kieleccy policjanci prowadzili pod koniec września tego roku. Fałszywy alarm bombowy miał miejsce w jednej ze szkół. Rodzice zatrzymanego wówczas autora fałszywego zgłoszenia muszą zapłacić kilkaset złotych za akcję ewakuacyjną i poszukiwanie materiałów wybuchowych. Jak przyznają policjanci – koszty takiej akcji w galerii handlowej mogą wynieść nawet kilka tysięcy złotych.