Trzecie, kolejne zwycięstwo odnieśli piłkarze Korony Kielce. W meczu 15. kolejki T-Mobile Ekstraklasy podopieczni Ryszarda Tarasiewicza pokonali w Gdańsku Lechię 2:1 (2:0).
Prowadzenie dla kieleckiego zespołu uzyskał Oliver Kapo w 25′, rezultat podwyższył Vlastimir Jovanović w 43′, a honorowego gola dla gospodarzy zdobył w doliczonym czasie gry Antonio Čolak.
Kielczanie objęli prowadzenie w 25. minucie. Świetną akcją popisał się były zawodnik Arki Gdynia Przemysław Trytko, który ograł trzech obrońców rywali, wyłożył piłkę Olivierowi Kapo, a były reprezentant Francji dopełnił formalności.
Po strzeleniu gola piłkarze Korony cofnęli się do obrony, ale nie zapomnieli o kontrach. I jedna z nich zakończyła się powodzeniem – w 42. minucie Kamil Sylwestrzak wygrał „przebitkę” z Marcinem Pietrowskim, zacentrował z lewej strony w pole karne, a nadbiegający z prawej strony Vlastimir Jovanovic efektowną główką po raz drugi pokonał Mateusza Bąka.
W pierwszej połowie Lechia spisywała się fatalnie. W grze „biało-zielonych” nie było specjalnej agresji, nie brakowało natomiast niedokładności. Poza uderzeniami Antonio Colaka i Mateusza Możdżenia gospodarze nie potrafili w pierwszych 45 minutach zagrozić bramce przeciwnika.
W przerwie trener gdańskiego zespołu Tomasz Unton dokonał dwóch zmian – za Stojana Vranjesa wszedł Kevin Friesenbichler, a Piotr Grzelczak zastąpił drugiego bocznego pomocnika Bruno Nazario.
Druga połowa w wykonaniu lechistów była lepsza, niemniej to kielczanie mogli w 49. minucie podwyższyć prowadzenie. Po błędzie powołanego do reprezentacji Polski Rafała Janickiego z prawej strony uderzył Paweł Sobolewski, ale Bąk zdołał odbić piłkę na rzut rożny.
Na bramkę Korony groźnie natomiast strzelali Daniel Łukasik, Ariel Borysiuk i Grzelczak, jednak dobrze dysponowany Vytautas Cerniauskas nie dał się zaskoczyć. Gospodarze egzekwowali ponadto aż 12 rzutów rożnych, przy dwóch kornerach gości, ale również bez rezultatu.
Dopiero w ostatniej minucie doliczonego czasu Colak z najbliższej odległości zmniejszył rozmiary porażki. Na doprowadzenie do remisu Lechia nie miała już okazji, bo od razu po wznowieniu gry sędzia zakończył to przeciętne spotkanie.
Trener Korony Ryszard Tarasiewicz na konferencji prasowej chwalił swój zespół szczególnie za grę w pierwszej połowie.