Kieleccy radni nadal nie znają oficjalnie przyszłorocznego budżetu miasta. Nie mogą do niego odnieść się także osoby, które zamierzają kandydować w najbliższych wyborach.
Jak powiedziała Skarbnik miasta Barbara Nowak, nie ma w tym próby ukrycia czegokolwiek. Terminarz prac wynika z procedur zgodnie z którymi budżet tak jak w latach poprzednich jest składany do 15 listopada w Biurze Rady Miasta i Regionalnej Izbie Obrachunkowej. W tym roku będzie podobnie.
Nad brakiem założeń budżetowych ubolewa radna PO Agata Wojda. Jak twierdzi to fundamentalny dokument dotyczący przyszłości miasta, mogący być podstawą do dyskusji, także osób które zamierzają ubiegać się o miejsca w Radzie Miasta. Inaczej pozostaje jedynie walka na hasła i plakaty wyborcze.
Z kolei Jerzy Pyrek z PSL podejrzewa, że władze miasta czekając do ostatniej chwili z publikacją dokumentu chcą ukryć rosnące zadłużenie. Jego zdaniem dług Kielc nie wynosi jak twierdzą władze 600 mln złotych a o 300 mln złotych więcej, ponieważ miasto musi spłacić odsetki.
Według Skarbnika miasta Barbary Nowak przyszłoroczny budżet będzie na podobnym poziomie jak tegoroczny i wyniesie ponad miliard złotych. Najwięcej środków zostanie przeznaczonych na oświatę i pomoc społeczną, które będą stanowić około 60 % wszystkich wydatków. Dokument uchwali pod koniec grudnia nowa Rada Miasta.