W meczu 4. kolejki PlusLigi siatkarze Effectora Kielce przegrali w Gdańsku Lotosem Treflem 0:3 (16:25, 15:25, 19:25).
80 minut potrzebowali siatkarze Lotosu Trefl Gdańsk, aby we własnej hali pokonać Effectora Kielce 3:0.
Od pierwszych wymian gospodarze udowadniali, że w tym sezonie mierzą bardzo wysoko. Pierwszy set bez historii. Natomiast na początku drugiego kielczanie poprawili nieco przyjęcie i zdobywanie punktów przychodziłoby im nieco łatwiej, gdyby nie ich własne, proste błędy. Po drugiej przerwie technicznej gra Effectora znów „siadła” i Lotos spokojnie wygrał seta 25:15. Trzecia partia rozpoczęła się od 5:0 dla gospodarzy i już wówczas z dużą dozą prawdopodobieństwa można było stwierdzić, że będzie to ostatnia odsłona tego spotkania. Gdańszczanie kontrolowali przebieg wydarzeń i spokojnie wygrali 25:19. MVP wybrany został atakujący zwycięskiej ekipy Amerykanin Murphy Troy.
Na usprawiedliwienie podopiecznych Dariusza Daszkiewicza można dodać, że grali bez podstawowego atakującego, kapitana zespołu Sławomira Jungiewicza, który zmaga się z kontuzją barku. Lotos Trefl nadal niepokonany w tym sezonie, a Effector nadal bez zwycięstwa.
– To nie tak miało wyglądać – podsumował libero Effectora, były zawodnik zespołu z Gdańska Bartosz Kaczmarek.
W najbliższą środę o g.18.00 w hali Pod Basztami siatkarze Effectora podejmować będą AZS Częstochowa.