Zamiast pomagać zatrudnionym, „oskładkowanie” umów zleceń odbije się na ich kieszeni, bo istotą zmiany jest zapewnienie większych wpływów do ZUS-u – uważają pracodawcy zrzeszeni w Business Centre Club.
W Sejmie trwają prace nad projektem nowelizacji ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych, który zakłada objęcie składkami ZUS umów zleceń. Dzięki temu pracownicy zatrudnieni na tzw. „umowy śmieciowe” otrzymywaliby pieniądze na przyszłą emeryturę. W projekcie jest zapis, że umowy byłyby oskładkowane do wysokości płacy minimalnej, co oznacza, że pracodawca musiałby odprowadzać do ZUS-u około 400 złotych.
Jak powiedział Andrzej Mochoń z BCC – nie ma w tej sprawie łatwych rozwiązań. Z jednej strony trzeba zadbać o interes pracowników, którzy bez względu na rodzaj umowy powinni mieć podobne świadczenia a szansę na godną emeryturę, a z drugiej równie ważne są dodatkowe koszty, które muszą ponieść pracodawcy. „Ozusowanie” umów może skutkować tym, że zamiast zatrudniać kolejne osoby, ze względu na dodatkowe opłaty przestaną rozwijać firmy. Jak dodał gość Radia Kielce umowy zlecenia umożliwiały elastyczne podejście do rynku zbytu i sytuacji ekonomicznej. Bez takiego narzędzia przedsiębiorca mając świadomość większych kosztów będzie się znacznie dłużej zastanawiał nad zatrudnieniem kolejnej osoby.
Z danych statystycznych wynika, że umowy zlecenia stały się w naszym kraju formą bardzo popularną. W 2010 roku na takich umowach pracowało około pół miliona osób obecnie półtora miliona.