Wsparcie dzieci niepełnosprawnych, a przy tym większe pieniądze dla szkoły – to zalety edukacji włączającej. Zakłada ona, że w normalnych szkołach uczą się również dzieci niepełnosprawne – zarówno fizycznie, jak i umysłowo. Uczniowie mają kontakt ze swoimi kolegami z bloku i podwórka, a szkoła na każde dziecko niepełnosprawne dostaje dodatkowe pieniądze.
Mimo zalet, edukacja włączająca w Polsce, to wciąż temat marginalizowany. O tym, jak to zmienić dyskutowali dziś w Kielcach dyrektorzy szkół z naszego regionu. Organizatorem konferencji było Świętokrzyskie Centrum Doskonalenia Nauczycieli, a głównym prelegentem Marek Tarwacki, dyrektor Zespołu Szkół w Łajskach, gdzie już od lat dzieci zdrowe uczą się wspólnie ze swoimi niepełnosprawnymi kolegami.
Joanna Kluzik- Rostkowska, minister edukacji narodowej zapowiedziała, że jednym z priorytetów resortu w tym roku szkolnym będzie właśnie edukacja włączająca. Jak mówi Marek Tarwacki resort musi wprowadzić przepisy, które zagwarantują odpowiednie finansowanie szkołom.
– Bardzo potrzebna jest możliwość „zaznaczenia” pieniędzy dla dzieci z niepełnosprawnością. Obecnie idą one do jednego worka w ramach subwencji oświatowej dla gmin. I później nie zawsze docierają do szkoły, gdzie uczy się dziecko z niepełnosprawnością. Te pieniądze powinny iść bezpośrednio za uczniem – tłumaczy Marek Tarwacki.
W województwie świętokrzyskim niepełnosprawne dzieci trafiają najczęściej do szkół specjalnych lub integracyjnych. Dużo rzadziej mają szansę nauki w szkole ogólnodostępnej.
Zdaniem Marii Kality, dyrektor Zespołu Szkół Ogólnokształcących Integracyjnych nr 4 w Kielcach, edukacja włączająca to doskonałe uzupełnienie szkół integracyjnych.
– Żeby tworzyć klasę integracyjną potrzeba minimum trojga dzieci. W przypadku edukacji włączającej pracować możemy już z jednym uczniem. Różnica jest też taka, że w szkole integracyjnej dziecko musi być bardziej samodzielne – mówi Maria Kalita.
Marek Tarwacki uważa, że największą barierą dla edukacji włączającej jest strach dyrektorów i nauczycieli ze szkół ogólnodostępnych. – Ten strach trzeba pokonać. Bo niepełnosprawne dzieci mają prawo czuć się częścią społeczeństwa. Żeby tak było muszą chodzić do szkoły ze zdrowymi rówieśnikami – mówi.