Pracownicy Kieleckich Kopalni Surowców Mineralnych nie składają broni i wciąż przekonują swojego największego wierzyciela – Bank Zachodni WBK do zawarcia ugody. 23 lipca ma się odbyć posiedzenie wierzycieli, na którym zapadnie decyzja, czy spółka pozostanie w upadłości układowej, czy też zostanie zlikwidowana.
Przewodniczący świętokrzyskiej „Solidarności”- Waldemar Bartosz zapowiada, że w przypadku braku ugody, w KKSM rozpocznie się strajk okupacyjny. Jak zaznaczył, wyjście pracowników z firmy oznaczałby pogodzenie się z sytuacją.
Kilkudziesięciu pracowników kopalni pikietowało dziś siedzibę Banku BZ WBK w Kielcach. Załoga jest zdeterminowana – zapowiada, że będzie do końca walczyć o firmę. Jej bankructwo, to dla nich dramat i bezrobocie. Niektórzy przepracowali tam ponad 40 lat. Dziś mają kłopoty ze zdrowiem i marne szanse na znalezienie nowej pracy.
Prezes zarządu KKSM – Rafał Abratański poinformował, że dziś do sądu został złożony wniosek o przesunięcie terminu zgromadzenia wierzycieli z 23 lipca, na 22 sierpnia. Nie wiadomo jednak, czy zostanie uwzględniony, choć bank się na to zgodził. Zdaniem prezesa, szanse na zawarcie ugody z bankiem są nikłe. Jak zaznaczył, boi się, że bank może nie wziąć udziału w głosowaniu, a to będzie oznaczać zgodę na likwidację spółki.
Kopalnie są winne bankowi ponad 140 milionów złotych. Zarówno władze firmy, jak i pracownicy przekonują, że KKSM byłby w stanie spłacać w ratach swoje zobowiązania.