Nie powiodła się próba odwołania z funkcji starosty ostrowieckiego Zdzisława Kałamagi i całego zarządu powiatu. Za było 6 radnych, a przeciwko 16.
Wniosek o zmianę zarządu, miesiąc temu niespodziewanie zgłosili radni klubu Prawa i Sprawiedliwości, argumentując go rosnącym zadłużeniem powiatu i kłopotami finansowymi.
Dowodami na to miało być zaprzestanie odprowadzania składek ubezpieczeniowych od pracowników oświaty, brak nadzoru nad domami pomocy społecznej, złe zarządzanie szpitalem i zamknięcie oddziału pediatrii oraz niewłaściwy nadzór nad projektem unijnym skierowanym do nauczycieli, w którego realizację zaangażowani są pracownicy starostwa. Mimo, że wynik głosowania był dla ostrowieckiego starosty korzystny, to nie krył on dezaprobaty dla argumentów opozycji.
Przed głosowaniem szefowie klubów koalicyjnych, czyli Platformy Obywatelskiej i stowarzyszenia Twój Ostrowiecki Samorząd oświadczyli, że nie zamierzają popierać wniosku radnych PiS-u. Jednak jeden z radnych koalicyjnych nie posłuchał tych deklaracji, bo zagłosował tak, jak opozycja. Hubert Żądło, zgłaszający wniosek o odwołanie stwierdził, że jest to dowód na rozłam w koalicji.
To już drugi kryzys, jaki groził destabilizacją pracy zarządu powiatu ostrowieckiego. Pierwszy, w ubiegłym roku, spowodowany był wnioskiem CBA, który zarzucił dwóm członkom zarządu złamanie ustawy antykorupcyjnej i zmusił radę do ich odwołania. Jednak na tej samej sesji większością głosów, ale bez udziału radnych PiS, którzy opuścili salę, zarząd został uzupełniony o te same osoby.