Rosja rozważa wprowadzenie embarga na polskie warzywa i owoce. Tamtejsze służby sanitarne mają zastrzeżenia do jakości produktów. Jak podała Informacyjna Agencja Radiowa, powołując się na tamtejsze media, Rosjanie dopatrzyli się przekroczeń norm zawartości pestycydów i azotanów.
Sandomierscy sadownicy odrzucają te zarzuty. Od wielu lat sprzedają swoje jabłka, głównie na rynki wschodnie, w tym do Federacji Rosyjskiej. Embargo oznaczałoby dla nich duże problemy, tym bardziej, że w komorach chłodniczych są ogromne zapasy ubiegłorocznych owoców. Producenci już teraz mają problemy ze zbytem jabłek. To efekt kryzysu ukraińsko – rosyjskiego. Owoce z komór chłodniczych trzeba sprzedać do końca czerwca, zostało więc niewiele czasu na zbycie zapasów, gdyby embargo zostało wprowadzone, sytuacja znacznie by się skomplikuje – powiedział Wojciech Borzęcki, prezes grupy producentów Sad Sandomierski. Podkreślił, że wielu sadowników spłaca kredyty, zaciągnięte na inwestycje. Brak płynności finansowej przyniósłby im dodatkowe kłopoty.
Zdaniem Wojciecha Borzęckiego, sadownicy muszą szukać nowych rynków zbytu, powinni również postawić na rynek lokalny. W jego opinii, dobrym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie rozwiązań, które nakazywałby dużym sieciom sprzedawanie owoców i warzyw z rejonu, w którym mają swoje centra handlowe.