Nie będzie żadnych zmian na zielonym rynku, przy ulicy Słowackiego w Sandomierzu. Burmistrz Sandomierza – Jerzy Borowski odpowiedział w ten sposób na apel trojga radnych sejmiku województwa, wystosowany w imieniu handlarzy. Ich zdaniem, nowy obiekt jest niepraktyczny, a obowiązujące opłaty zbyt wysokie. Za 9 metrów kwadratowych stoiska trzeba zapłacić 45 złotych dziennie.
Sprzedawcy twierdzą, że nikt z nimi nie konsultował koncepcji targowiska, a jest ona inna od przedstawionej pierwotnie. Kupcy chcą dobudowania bocznej ściany i dodatkowego zadaszenia, a także ustawienia na całej długości obiektu jednolitych kontenerów, które służyłyby jako zaplecze.
Burmistrz Jerzy Borowski twierdzi, że zgodnie z normami określonymi przez ministerstwo rolnictwa, na zielonych rynkach nie przewiduje się żadnych hal, boksów, ani magazynów. Ma to być tylko stół i zadaszenie.
Kupcy skarżą się, że zostali postawieni pod ścianą. „Nie mamy wyjścia, na razie zostajemy tutaj. Dobrze, że aura jest sprzyjająca, ale jak przyjdą mrozy i opady to nikogo tutaj nie będzie, bo nie można będzie wytrzymać”- powiedziała jedna z handlujących.
Radny sejmiku- Tomasz Ramus podkreśla, że obiekt wybudowany za prawie milion złotych powinien spełniać oczekiwania najbardziej zainteresowanych, czyli handlarzy. Nowy zieleniak jest czynny od 4 tygodni. Większość stanowisk stoi jednak pusta.