Prezydent Ostrowca chce likwidacji tamtejszego MPK. Jarosław Wilczyński miał o tym poinformować na specjalnym i nieoficjalnym spotkaniu z szefami wszystkich klubów w Radzie Miasta – tak twierdzi Zbigniew Duda, szef opozycyjnego klubu PiS. Inni uczestnicy spotkania z prezydentem Ostrowca, mówią, że rozpatrywane miały być trzy propozycje dotyczące wyjścia z kryzysu, a likwidacja MPK jest najmniej prawdopodobna.
Jak informowaliśmy, załoga w referendum wyraziła swoje wotum nieufności wobec prezesa spółki. Związkowcy i załoga uważają, że są obciążani zbyt wieloma obowiązkami i ponoszą duże wyrzeczenia dla ratowania firmy, która ciągle ma kłopoty finansowe. Zażądali od prezydenta odwołania pani prezes i dyskusji nad przyszłością spółki. Prezydent Wilczyński miał spotkać się z Radą Nadzorczą, a ustalenia przekazać załodze na spotkaniu, które ma odbyć się w najbliższy piątek. Według Zbigniewa Dudy, przewodniczącego klubu radnych PiS, prezydent bierze pod uwagę tylko jeden wariant, likwidację spółki. Radny Duda dodał, że likwidacja miejskiej spółki oznacza pogorszenie sytuacji na ostrowieckim rynku pracy. W ostrowieckim MPK pracuje obecnie ponad 140 osób, ale problemy związane z utratą pracy objęłyby też rodziny pracowników.
Radny PiS-u Dariusz Kaszuba mówi, że propozycja jest o tyle dziwna, że jeszcze niedawno mówiono o polepszającej się kondycji i wychodzeniu z kłopotów finansowych przedsiębiorstwa.
Nieco inną wersję spotkania z prezydentem przedstawiają członkowie klubów tworzących koalicję. Twierdzą, że przedstawiono trzy warianty, wśród nich przekształcenie w spółkę pracowniczą, przejście na całkowite finansowanie z budżetu miasta w zamian za bezpłatne przejazdy i ograniczenie działalności tylko do terenu miasta lub właśnie likwidację firmy i zastąpienie jej usługami prywatnych przewoźników. Ta ostatnia miała być brana pod uwagę w sytuacji braku zgody na inne rozwiązania. Dyskusja nad tymi propozycjami miała się odbywać tylko w kręgach klubów, które potem miały je przedstawić prezydentowi, dlatego żaden z samorządowców rządzącej koalicji nie chciał oficjalnie ustosunkować się do stwierdzeń PiS.