Nic nie wskazuje na to, żeby Kielce w najbliższym czasie doczekały się jednolitego systemu numeracji budynków. Informacje o nazwach ulic i numerach domów przy głównym deptaku mają różny kształt, wielkość, czcionki i tło. Umieszczone są na tablicach, albo przymocowane bezpośrednio do elewacji budynków. Im dalej od centrum, tym gorzej. Na osiedlach, rozmiar numerów porządkowych namalowanych na blokach dochodzi do kilku metrów.
Tymczasem, zarówno rodowici kielczanie, jak i przyjezdni mają trudności ze wskazaniem lokalizacji niektórych adresów. Nie wiedzą w którą stronę numeracja maleje, a w którą rośnie, ani po której stronie ulic są numery parzyste. To właśnie wynik złego, niejednorodnego oznakowania. Często trudno dostrzec numer w obfitości reklam, które wiszą na budynkach, albo po prostu go nie ma – twierdzą osoby, które spotkał na ulicy Sienkiewicza nasz reporter.
Jak mówi geodeta miejski – Henryka Baran, prace nad uchwałą która by usystematyzowała oznakowanie nieruchomości, trwają. Najpierw musi się jednak zakończyć ujednolicenie nazw ulic i numeracji budynków. Dopiero wtedy będzie można podjąć dokonać kolejnych regulacji- przekonuje. Jak dodaje, w przyszłym roku powinna być przygotowana stosowna uchwała.
W Kielcach jest 18 tysięcy adresów. Koszty wyprodukowania i zamontowania jednorodnego oznakowania budynków powinno pokryć miasto, tak jak to było przeprowadzone choćby w Warszawie. Oznakowanie nieruchomości regulują również przepisy kodeksu wykroczeń. Właściciel nieruchomości, administrator, albo użytkownik budynku ma obowiązek umieszczenia tabliczki z numerem porządkowym w odpowiednim, widocznym miejscu, wraz z nazwą ulicy, albo placu. Za jej brak można dostać mandat nawet wysokości 250 złotych. Taka sama kara może być nałożona w przypadku braku oświetlenia numeru.