Około 20, z 65 osób zatrudnionych w PKS Kielce, do końca roku straci pracę. W większości będą to kierowcy, ponieważ docelowo w rozkładzie jazdy pozostanie najwyżej sześć dalekobieżnych połączeń. Nowy właściciel nie zamierza, przynajmniej na razie, zamykać dworca autobusowego.
Marek Wołoch informuje, że spółka zdecydowała się przedłużyć do 29 sierpnia program dobrowolnych odejść. Zmieniono również jego warunki. Były prezes i likwidator kieleckiego PKS-u, obecnie pracownik spółki PKS2 mówi, że są one korzystniejsze dla osób, które zdecydują się zrezygnować z pracy. Marek Wołoch dodaje, że jeśli program dobrowolnych odejść nie przyniesie oczekiwanych rezultatów, to we wrześniu rozpocznie się procedura zwolnień grupowych. Ma potrwać do końca roku.
Marek Wołoch dodaje, że docelowo mają być obsługiwane jedynie kursy do Kudowy, Lublina, Sandomierza, Szczecina, Władysławowa i Zielonej Góry. PKS 2 rezygnuje natomiast, między innymi z połączeń do Rzeszowa, Krakowa, Ostrowca Świętokrzyskiego i kursów regionalnych. To oznacza, że zmniejszy się nie tylko zatrudnienie i liczba połączeń, ale również tabor. Marek Wołoch dodaje jednak, że inwestor planuje zakup kilku nowoczesnych autobusów do obsługi połączeń dalekobieżnych.
Spółka PKS2 kupiła będący w likwidacji PKS Kielce od Ministerstwa Skarbu Państwa za niespełna 10 milionów złotych. W ten sposób stała się właścicielem dworca, taboru i pracowników. Z planów budowy Zintegrowanego Centrum Komunikacyjnego połączonego z galerią handlową zrezygnowała po uchwaleniu planu zagospodarowania dla okolic ulicy Czarnowskiej, przy której znajduje się dworzec.