Redukcja zatrudnienia w kieleckim PKS stała się faktem. Pracę w firmie straciło kilka osób – poinformowała Ewa Zurman, pełnomocnik warszawskiej spółki PKS2, która od 1 lipca jest właścicielem kieleckiego przedsiębiorstwa.
Jak podkreśliła – zwolnienia, to początek restrukturyzacji, która przeprowadzona jednakże zostanie nie w taki sposób, jaki pierwotnie zamierzono. Jest to także konsekwencja nieugiętej postawy kieleckich radnych oraz władz samorządowych, które nie zgodziły się na to, by w miejscu kieleckiego dworca PKS powstał nowy obiekt Zintegrowanego Centrum Komunikacyjnego. Radni chcieli, by zachowana została obecna bryła architektoniczna dworca, tymczasem inwestor miał inny pomysł na jego zagospodarowanie – wyjaśniła Ewa Zurman. Chodziło o to, by istniejącą bryłę wpisać w nową zabudowę, wówczas cały teren byłby integralną jednostką planistyczną. W tej kwestii jednak nie było zgodności. Przyjęty przez radnych plan zagospodarowania obszaru wokół dworca zakłada przecięcie tego terenu drogami publicznymi, na co z kolei nie zgadza się inwestor.
Ewa Zurman dodała, że spółka PKS2 nie zamierza kupować nowego taboru, wręcz przeciwnie, będzie stopniowo wygaszać nierentowne kursy. W konsekwencji pozostanie prawdopodobnie tylko sześć połączeń, które przynoszą zadowalające zyski.
Pełnomocnik warszawskiej spółki, pytana o ostateczną liczbę osób, które stracą pracę w kieleckim PKS-ie powiedziała, że na razie trudno to stwierdzić, ale – jak podkreśliła – zwolnienia są konieczne.
Przypomnijmy, kieleckie przedsiębiorstwo zostało kupione przez spółkę PKS2 za niecałe 10 milionów złotych. Inwestor deklarował wybudowanie Zintegrowanego Centrum Komunikacyjnego za 100 milionów.