Wygranie, w jak największej liczbie przetargów na dowóz dzieci do szkół, likwidacja nierentownych połączeń, uruchomienie nowych linii dalekobieżnych oraz inwestycje w tabor. Takie działania zamierza podjąć firma, która w przyszłym tygodniu przejmie kielecki PKS.
Przyszłość przewoźnika, to także dalsze losy 76 pracowników i ich rodzin. Jest ona uzależniona od restrukturyzacji, która trwa w spółce. Pełnomocnik zarządu inwestora, czyli PKS2 – Ewa Zurman informuje, że prowadzona będzie w trzech kierunkach. Zatrudnienia, likwidacji nieopłacalnych połączeń oraz wycofania z eksploatacji najstarszych autobusów. Ewa Zurman nie potrafi określić, jaka grupa ludzi jest niezbędna do funkcjonowania firmy. Tłumaczy, że wiele będzie zależało od tego, ile przetargów na dowóz dzieci uda się wygrać przewoźnikowi.
Z przetargami, największe nadzieje wiąże prokurent spółki PKS2, a jednocześnie dyrektor techniczny w PKS Kielce – Zbigniew Śledź. Jego zdaniem, przewoźnik przetrwa na rynku. Nie ukrywa jednak, że konieczna będzie redukcja połączeń i sprzedaż, a nawet kasacja najstarszych autobusów. Wkrótce, z rozkładu jazdy zniknąć może wiele najkrótszych, lokalnych linii. Pozostaną kursy dalekobieżne. Z kolei, w wakacje autobusy kieleckiego PKS-u pojadą do Władysławowa, Szczecina i Zielonej Góry.
Zbigniew Śledź informuje, że pracownicy otrzymują pensje na bieżąco. Dodaje, że spółka ma również pieniądze na bieżącą działalność. Zapewnia, że załoga otrzyma pieniądze, które zostały zgromadzone w funduszu socjalnym. To ponad 600 tysięcy złotych.
Z kolei likwidator PKS Kielce Sławomir Sowiński, jak informowaliśmy, jest zdania, że pieniądze uzyskane ze sprzedaży spółki wystarczą na spłatę jej zobowiązań.