Pracownicy ostrowieckiej firmy Interspeed walczą o miejsca pracy. Dodatkowo poprosili prezydenta miasta o pomoc w zabezpieczeniu wyposażenia swojego zakładu. Właściciel i syndyk spółki, chcą przetopić pracujące tam, unikatowe maszyny na złom. Tymczasem, po zakończeniu pracy, miały stanowić najważniejszą część ekspozycji Centrum Tradycji Hutnictwa.
O tym, że liczące kilkadziesiąt lat wyposażenie walcowni ma być
zezłomowane, załoga dowiedziała się po środowym proteście, podczas
którego żądała wypłaty zaległych pensji. W związku z tym, do swoich
postulatów dołączyła obronę całego, zabytkowego zakładu. Walcownie, w
których pracują są najstarszymi wydziałami tzw. starej huty, gdzie
znajdują się ciągle sprawne i często unikatowe maszyny i urządzenia.
Działaniami syndyka oburzony jest Wojciech Kotasiak, reprezentujący
służby konserwatorskie. Zapowiada, że oficjalna decyzja o objęciu opieką
wyposażenia znajdującego się w wieczystym użytkowaniu firmy Interspeed,
trafi do właścicieli w poniedziałek, co znaczy, że syndyk powinien
zaniechać rozbiórki urządzeń.
Firma Interspeed zajmuje się wytwarzaniem nietypowych wyrobów
walcowanych. Jej kłopoty finansowe zaczęły się w ubiegłym roku, wtedy
właściciele złożyli wniosek o upadłość. Od kilku miesięcy, pracownicy
nie dostają pensji, a teraz w firmie pojawił się syndyk. Załoga jest
przekonana, że działania właściciela zmierzają wyłącznie do
zlikwidowania zakładu, w którym pracuje około 300 osób.
Teresa Czajkowska
Załoga ostrowieckiej firmy Interspeed wyszła na ulicę, by zaprotestować przeciwko niewypłacaniu pensji. Ostatni raz pełne wynagrodzenie otrzymała w kwietniu, wcześniej pensje były wypłacane nieterminowo lub w ratach. Właściciele firmy twierdzą, że powodem kłopotów finansowych jest kryzys na rynku wyrobów hutniczych, co było też powodem złożenia wniosku o upadłość, ale z możliwością kontynuowania działalności.
Firma zajmuje się wyrobem profili walcowanych, ma problemy ze zbytem produkcji. O losy spółki pracownicy pytali dziś właściciela. Tomasz Ćwierz nie chciał jednak rozmawiać w obecności mediów i nie zdradził, jakie obietnice złożył załodze.
Po zakończeniu rozmów pracownicy twierdzili, że po raz kolejny usłyszeli zapewnienia, które nie będą zrealizowane. Nawet daty wypłaty zaległych wynagrodzeń podawano różne. Załoga nie wierzy już w kolejne obietnice.
Według właściciela, do pierwszych dni czerwca mają wpłynąć pieniądze od głównego kontrahenta, czyli austriackiej firmy Elsner. Pracownicy Interspeedu są jednak przekonani, że sytuacja spółki jest tragiczna i nawet te pieniądze jej nie uratują. To może oznaczać, że wszyscy z końcem czerwca stracą pracę.
Załoga o swoich problemach chce powiadomić władze miasta. Petycję z prośbą o pomoc zamierza przekazać w piątek. Jednak wszystko wskazuje na to, że w ostrowieckim Interspeedzie powtórzy się scenariusz z innego zakładu, prowadzonego przez tego samego właściciela, ale w Stalowej Woli. Pod koniec ubiegłego roku ciągarnia, wydzielona z majątku Huty Stalowa Wola ogłosiła upadłość likwidacyjną i firma przestała istnieć.
Teresa Czajkowska