Nie względy polityczne, ani sympatia dla kandydatów decydują o wyborze papieża, ale dobro Kościoła – stwierdził biskup sandomierski Krzysztof Nitkiewicz, komentując rozpoczęte dziś w Watykanie konklawe. Dodał, że głosowanie kardynałów zawsze poprzedzone jest głęboką refleksją, dziś jednak nie należy spodziewać się, że ujrzymy biały dym, unoszący się nad Kaplicą Sykstyńską.
Ordynariusz diecezji sandomierskiej, biskup Krzysztof Nitkiewicz
Światowe media od kilku dni spekulują, kto mógłby zastąpić Benedykta XVI na tronie papieskim. Faworytami są dwaj kardynałowie: arcybiskup Mediolanu – Angelo Scola i arcybiskup Sao Paulo w Brazylii – Odillo Scherer. Pierwszy z nich reprezentuje postępowy ruch europejskiego duchowieństwa, drugi natomiast jest kandydatem o dość zachowawczych poglądach. Biskup sandomierski stwierdził, że ten podział jest zbyt uproszczony, bo obydwaj hierarchowie są blisko związani z Kurią Rzymską. Dodał, że decyzja należy do Kolegium Kardynalskiego, ale możliwe są różne scenariusze, także wybór zupełnie innej osoby.
Ordynariusz diecezji sandomierskiej odniósł się także do społecznych oczekiwań, związanych z osobą nowego następcy Świętego Piotra – jego stosunku do wpływu kościoła na politykę państw, celibatu, roli kobiet w kościele, obyczajów duchowieństwa. Jak powiedział – wiele jest jeszcze do zrobienia w tych kwestiach.
Biskup Krzysztof Nitkiewicz stwierdził, że urząd papieża jest najtrudniejszą funkcją na świecie, służyć ma największej wspólnocie. Ojciec Święty czuwa nad sprawami wiary, ale także nad jednością kościoła – dodał hierarcha.
Ewa Golińska