Negocjacje zostały przesunięte na styczeń, więc nic nie jest jeszcze przesądzone – stwierdził w Studiu Politycznym Radia Kielce Lucjan Pietrzczyk z Platformy Obywatelskiej, odnosząc się do fiaska rozmów w sprawie unijnego budżetu na lata 2014 – 2020. Zdaniem posła – wiele zależy od tego, jak Polska podejdzie do negocjacji, bo nie będą to wyłącznie gabinetowe, towarzyskie spotkania. Pewne zbliżenie stanowisk Niemiec i Wielkiej Brytanii zapowiada trudne rozmowy.
Parlamentarzysta PO stwierdził również, że jest naturalną rzeczą wieczna krytyka, którą uprawia największa partia opozycyjna, umniejszając zasługi polskiego rządu w negocjacjach budżetowych.
Błędem gabinetu Donalda Tuska jest zgoda na uszczuplenie funduszy spójności – stwierdził z kolei poseł Jarosław Rusiecki z Prawa i Sprawiedliwości. Fatalne było także ustawienie do kąta i atakowanie premiera Wielkiej Brytanii.
Zdaniem Czesława Siekierskiego – nie powinno się wymieniać sum przed przystąpieniem do negocjacji. Różnice kwot dla poszczególnych państw nie są największym problemem, jako, że oszczędności są oczywiste – powiedział eurodeputowany PSL. Dodał, że każdy kraj będzie musiał z czegoś zrezygnować. Czesław Siekierski stwierdził, że kanclerz Angela Merkel ze względów czysto politycznych musiała – jak się wyraził – obłaskawić premiera Wielkiej Brytanii, Davida Camerona, skłaniając się do jego warunków.
Z kolei Grzegorz Banaś przypomniał, że po to fundusz spójności jest stworzony, żeby wyrównywać różnice pomiędzy krajami biedniejszymi i tymi, które miały szanse na niezakłócony rozwój. Musimy walczyć o to, co nam się, zgodnie z europejskim porozumieniem należy – zaznaczył działacz Solidarnej Polski. Dodał, że planowane uszczuplenie funduszy spójności o półtora miliarda euro to wcale niebagatelna kwota, która w rezultacie trafi do kogoś innego.
Piotr Nowaczek z SLD zwrócił uwagę, że przywódcy największych państw – David Cameron i Angela Merkel podzielili Europę na dwie części – bogatą, która musi chronić swoje interesy i biedniejszą, która z kolei musi walczyć o fundusze dla siebie.
Według Marka Miłka z Ruchu Palikota – jest poważne zagrożenie wyjścia Wielkiej Brytanii ze Wspólnoty, co nie byłoby dobrym rozwiązaniem. Jego zdaniem – w kontekście braku porozumienia na kolejny okres finansowy Unii Europejskiej źle byłoby dla Polski, gdyby powstało tylko prowizorium budżetowe, bo wówczas trafi do nas jeszcze mniej pieniędzy. Z kolei pewnym zagrożeniem dla polskich samorządów byłaby konieczność 25-procentowej partycypacji, czyli ponoszenia wysokich kosztów własnych.
Ewa Golińska