Pielęgniarki i położne ze szpitala w Starachowicach przez kilka godzin blokowały budynek starostwa. Domagają się odwołania dyrektorki lecznicy- Jolanty Kręckiej. Podkreślają, że straciły do niej zaufanie. Ich zdaniem, źle zarządza szpitalem i nie prowadzi rzetelnego dialogu z załogą.
Siostry twierdzą też, że szefowa lecznicy chce wprowadzić tzw. umowy śmieciowe. Siostry złożyły na ręce starosty Andrzeja Matyni pisma z wnioskiem o odwołanie dyrektor Kręckiej. Adresatem jednego jest zarząd powiatu, a drugiego Rada Społeczna szpitala.
Starosta przyjął przedstawicielki związków zawodowych, działających w szpitalu. Odbył z nimi krótką rozmowę. Następnie spotkał się z dziennikarzami, którym powiedział, że bardzo dobrze ocenia pracę Jolanty Kręckiej.
Tymczasem, ponad 120 pielęgniarek, stojących przed siedzibą starostwa otrzymało informację, że dyrektor Kręcka zapowiedziała wyciągnięcie konsekwencji wobec protestujących. To spowodowało, że pielęgniarki weszły do budynku i postanowiły nie opuszczać go do czasu ponownych rozmów ze starostą.
Andrzej Matynia wezwał policję. Szef prewencji w Komendzie Powiatowej- Aleksy Hamera przestrzegł pielęgniarki, że są w starostwie nielegalnie i mogą ponieść konsekwencje. Pielęgniarki zeszły do sali konferencyjnej, by poczekać na Andrzeja Matynię. Starosta pojawił się tam, zrelacjonował spotkanie ze związkowcami, po czym wyszedł. Pielęgniarki poczuły się zlekceważone, ponieważ liczyły na rozmowę.
Siostry ustaliły, że opuszczą budynek, ale zapowiedziały, że wrócą do starostwa we wtorek rano. Wtedy zarząd powiatu zdecyduje co stanie się z ich wnioskiem o odwołanie dyrektor Kręckiej, która do końca września jest na urlopie.
Dyrekcja lecznicy rozważa zatrudnienie firmy zewnętrznej na obsadę dyżurów pielęgniarskich w dni wolne i weekendy. To zdaniem sióstr doprowadzi do zwolnień i obniżek pensji. Jolanta Kręcka podkreśla, że musi szukać oszczędności, ale dodaje, że decyzja w tej sprawie jeszcze nie zapadła.
Małgorzata Pirosz