Oskarżony o korupcję i mataczenie prezydent Starachowic Wojciech B. w piśmie skierowanym do Urzędu Miasta żąda wypłaty połowy wynagrodzenia wraz z odsetkami. Od marca, kiedy sąd zawiesił go w pełnieniu czynności służbowych połowa pensji prezydenta zamiast do jego kieszeni wpływa do depozytu sądowego. To ponad 6 tysięcy złotych.
W czasie, gdy przebywał w areszcie śledczym dostawał 50 procent poborów. Reguluje to Ustawa o Pracownikach Samorządowych. Nie mówi jednak, czy prezydent powinien otrzymywać połowę pensji po wyjściu z aresztu i zawieszeniu w pełnieniu czynności służbowych. Wojciech B. domaga się tych pieniędzy, a Skarbnik Miasta, powołując się na Kodeks Pracy, odpowiada: ponieważ nie pracuje, nie powinien pobierać wynagrodzenia.
O sprawie poinformowała na konferencji prasowej radna PiS Lidia Dziura. Jej zdaniem sytuacja z wynagrodzeniem prezydenta Wojciecha B, pokazuje, że należy poprawić obowiązujące prawo, ponieważ dziś nie reguluje ono takiego przypadku, z jakim mamy do czynienia w Starachowicach.
Lidia Dziura dodaje, że sprawa jest co najmniej dziwna.’’ Połowa wynagrodzenia prezydenta jest składana w depozycie sądowym, Wojciech B. nie dostaje pensji. Już się chyba zdenerwował, że nie dostaje pieniędzy, więc składa pismo z żądaniem wypłaty pensji z odsetkami. Wiceprezydent Sylwester Kwiecień, nie wiedząc co począć w tej sytuacji, zwrócił się o opinię i do wojewody i do Ministerstwa Administracji, do tej pory nie ma odpowiedzi. Sytuacja jest patowa. Widać, jak działa nasze prawo‘’, stwierdziła Lidia Dziura.
Świętokrzyscy posłowie PiS już zapowiedzieli przygotowanie nowelizacji Ustawy o Pracownikach Samorządowych. Chcą by wynagrodzenie prezydenta, burmistrza i wójta, któremu postawiono prokuratorskie zarzuty było zawieszane do czasu wydania wyroku przez sąd.
Małgorzata Pirosz