Ministerstwo Skarbu Państwa twierdzi, że jako akcjonariusz spółki KKSM nie miało żadnych informacji od zarządu firmy o zamiarze zgłoszenia wniosku o upadłość. Nie zwołano również walnego zgromadzenia akcjonariuszy, na którym taki punkt mógłby być poruszony.
W oficjalnym stanowisku resortu czytamy, że na wniosek ministerstwa
zgromadzenie odbędzie się 12 kwietnia. Wówczas wysłuchana zostanie
informacja na temat sytuacji finansowej Kieleckich Kopalń Surowców
Mineralnych.
Rzeczniczka resortu, Magdalena Kobos stwierdziła, że związki zawodowe,
działające w spółce Kieleckie Kopalnie Surowców Mineralnych od początku
negatywnie odnosiły się do procesu jej prywatyzacji oraz do każdego
inwestora, w tym do firmy Dolnośląskie Surowce Skalne. Jednocześnie –
według rzeczniczki – związkowcy nie wskazywali żadnego podmiotu, który
mógłby w ich odczuciu być najlepszym nowym właścicielem większościowego
pakietu akcji KKSM.
Rzeczniczka resortu skarbu przypomniała, że Najwyższa Izba Kontroli
dobrze oceniła proces prywatyzacji Kieleckich Kopalń Surowców
Mineralnych. Pod uwagę były brane m. in. działania ministra skarbu,
których celem była sprzedaż 85 procent akcji spółki na rzecz inwestora
strategicznego – Dolnośląskich Surowców Skalnych.
Wojewoda świętokrzyski, tłumacząc stanowisko Ministerstwa Skarbu Państwa
stwierdziła, że jako udziałowiec mniejszościowy ma ono ograniczone
możliwości. Bożentyna Pałka-Koruba powiedziała, że pakiet akcji, którym
dysponuje państwo nie upoważnia go do badania przepływów finansowych i
ładu korporacyjnego. Wojewoda dodała, że z wnioskiem o zbadanie tych
kwestii może wystąpić do Najwyższej Izby Kontroli jedynie
parlamentarzysta. Tak właśnie zrobił poseł Konstanty Miodowicz.
Przypomnijmy, sprawą KKSM zajmuje się kilka instytucji. Do kieleckiego
sądu trafiły dwa wnioski o ogłoszenie upadłości spółki. Z kolei Izba
Skarbowa, na wniosek ministerstwa skarbu bada przepływy finansowe
pomiędzy KKSM, a jej właścicielem – firmą Dolnośląskie Surowce Skalne,
natomiast kielecka prokuratura rozpoczęła śledztwo w sprawie
przypuszczalnej niegospodarności w Kieleckich Kopalniach Surowców
Mineralnych.
Ewa Golińska
W Kieleckich Kopalniach Surowców Mineralnych nie rozpoczęła się, zapowiada na 5 kwietnia wypłata premii prywatyzacyjnej. Załoga zagwarantowała ją sobie w zawartym z inwestorem pakiecie socjalnym. Pracownicy, prawdopodobne nie dostaną też obiecanych 15 procent akcji, należących obecnie do Skarbu Państwa.
Od 15 kwietnia, papiery wartościowe powinny być stopniowo przekazywane nieodpłatnie byłym i obecnym pracownikom KKSM.
Jacek Michalski, przewodniczący zakładowej „Solidarności” poinformował nas, że spółka ma problemy, nie tylko ze zgromadzeniem pieniędzy na wypłatę premii prywatyzacyjnej, ale również na wynagrodzenia. Jego zdaniem, wszystko wskazuje na to, że premia prywatyzacyjna w ogóle nie zostanie wypłacona. – Mamy co do tego duże wątpliwości. Tym bardziej, że 5 kwietnia rozpoczęła się wypłata wynagrodzeń za marzec. Pracownicy znowu otrzymują pensję w ratach – dodaje Jacek Michalski.
Jak informowaliśmy, za luty pracownicy KKSM otrzymali pensję w ratach, ale tylko do wysokości 2,5 tys. zł. Osoby, które zarabiają powyżej tej kwoty, do tej pory nie mają uregulowanych należności.
Problemy sprywatyzowanej rok temu firmy stały się głośne kilka miesięcy temu. Są one spowodowane kłopotami spółki Dolnośląskie Surowce Skalne, która rok temu kupiła 85 procent akcji kieleckiej firmy. W czwartek, do sądu trafiły dwa wnioski o ogłoszenie upadłości Kieleckich Kopalni Surowców Mineralnych.
Robert Felczak