Pracownicy PKS Kielce alarmują, że przez działania komornika i sądu mogą stracić pracę. W przesłanym do Radia Kielce piśmie, informują że sąd odwleka decyzję w sprawie stwierdzenia własności dwóch działek, należących do przewoźnika, a to może doprowadzić do upadłości PKS Kielce. Ich zdaniem, Sąd Rejonowy w Kielcach skomplikował, prosty z pozoru proces, bez zakończenia którego niemożliwe jest zawarcie finalnej umowy sprzedaży dworca autobusowego.
Bogdan Sideł, wiceprzewodniczący zakładowej „S”, powiedział Radiu Kielce, że szybka sprzedaż nieruchomości jest niezbędna, aby uratować miejsca pracy. Dodaje, że pieniądze ze sprzedaży wystarczyłyby na spłatę długów i prowadzenie dalszej działalności.
Marcin Chałoński – rzecznik Sądu Okręgowego w Kielcach nie zgadza się z zarzutami pracowników PKS. Tłumaczy, że sprawa jest wyjątkowo skomplikowana, ze względów prawnych. Ponadto wyjaśnia, że każda modyfikacja wniosku powoduje, iż procedury sądowe muszą rozpoczynać się od nowa.
Sędzia Marcin Chałoński dodaje, że ostatnie zmiany we wniosku, skłoniły sąd do zweryfikowania wartości działek. Okazało się, że została ona zaniżona, co spowodowało, że do sprawy, w charakterze uczestnika postępowania musi dołączyć prokuratura, jako reprezentant Skarbu Państwa.
O konsekwencjach nieuregulowania stanu prawnego działek mówił nam kilka tygodni temu Marek Wołoch, likwidator PKS Kielce. Z tego powodu termin umowy przedwstępnej dotyczącej sprzedaży dworca został przedłużony do 30 września.
PKS Kielce jest w stanie likwidacji od listopada 2010 roku. Wiosną ubiegłego roku, przewoźnik sprzedał za 11 mln zł dworzec i kilka sąsiednich działek, ale transakcja do dziś nie została sfinalizowana, właśnie ze względu na nieuregulowany stan prawny nieruchomości.
Robert Felczak