Oskarżona o przekazywanie łapówek prezydentowi Starachowic Wojciechowi B. i mataczenie, naczelniczka wydziału finansowego starachowickiego magistratu Justyna Z. poprosiła o przedłużenie urlopu – poinformował nas wiceprezydent Sylwester Kwiecień. Po wyjściu z aresztu w miniony poniedziałek, urzędniczka wzięła urlop, który skończył się w piątek.
W poniedziałek przyszła do Urzędu i spotkała się z wiceprezydentem Kwietniem.
Wiceprezydent nie chciał odpowiedzieć, czy zaproponuje Justynie Z.
pracę w Urzędzie Miasta. Jak stwierdził, nie można pochopnie podejmować
decyzji, a wiele kwestii nie reguluje polskie prawo. Chociaż przyznał,
że obowiązuje zasada domniemanej niewinności, aż do czasu skazania
prawomocnym wyrokiem. – Dopóki nie ma orzeczenia w tej sprawie, to
trudno cokolwiek przewidywać – podkreślił wiceprezydent.
Jednocześnie
przypomniał, że w Polsce stawiano niektórym ludziom bardzo ciężkie
zarzuty, a potem po latach, wszystko się rozmywało. Jako przykład
podał sprawę prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego. Justyna Z. w toczącym
się procesie nie przyznaje się do winy.
Małgorzata Pirosz
Wiceprezydent Starachowic Sylwester Kwiecień zdecyduje w poniedziałek, czy oskarżona o przekazywanie łapówek prezydentowi Wojciechowi B. i mataczenie, była naczelnik wydziału finansowego starachowickiego magistratu Justyna Z. będzie mogła wrócić do pracy w Urzędzie Miasta i na jakim stanowisku zostanie zatrudniona. Kobieta po wyjściu z aresztu w ubiegły poniedziałek, przebywała do końca tygodnia na urlopie wypoczynkowym. Urzędniczka nie przyznaje się do winy.
Z kolei oskarżony o korupcję i mataczenie prezydent Starachowic Wojciech B. od środy przebywa na zwolnieniu lekarskim. On również – podobnie, jak Justyna Z – opuścił areszt śledczy w ubiegły poniedziałek. Wcześniej wpłacił 75 tysięcy złotych kaucji. Sąd Rejonowy w Starachowicach – który uchylił areszt dla prezydenta i urzędniczki – zdecydował także, że Wojciech B zostanie tymczasowo zawieszony w czynnościach służbowych. W poniedziałek decyzja sądu powinna się uprawomocnić.
Prezydent Wojciech B. przyznał się do przyjęcia prawie 100 tysięcy złotych łapówek. Nie zgodził się natomiast z zarzutem nakłaniania świadka do składania fałszywych zeznań. Grozi mu do 10 lat więzienia.
Małgorzata Pirosz