12 lat temu, 10 kwietnia 2010 roku, w katastrofie samolotu Tu-154 pod Smoleńskiem zginęło 96 osób, wśród nich prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Lech Kaczyński z małżonką Marią. Delegacja leciała na uroczystości 70. rocznicy zbrodni katyńskiej. Zapytaliśmy gości Studia Politycznego Radia Kielce o to, jak ta data zapisała się w ich pamięci.
Wicestarosta kielecki Tomasz Pleban z Prawa i Sprawiedliwości wspomina, że informacja o katastrofie była dla niego szokująca.
– Osobiście znałem Przemysława Gosiewskiego. Był to lider, który potrafił poprowadzić do boju. Odczułem tę katastrofę bardzo osobiście. Konsekwencje tego, co się wtedy stało, ciągną się do dziś – mówi wicestarosta.
Poseł Andrzej Szejna z Nowej Lewicy zapamiętał katastrofę smoleńską jako straszne wydarzenie.
– Ta nieszczęśliwa katastrofa na pewno wywarła ogromne wrażenie na Polakach. Straciłem tam swoich przyjaciół. Szczególnie mocno wspominam m.in. Jerzego Szmajdzińskiego czy Izabelę Jarugę-Nowacką. Ta sprawa powinna nas nie dzielić, tylko łączyć we współczuciu dla rodzin – dodaje Andrzej Szejna.
Michał Skotnicki z Polskiego Stronnictwa Ludowego z niedowierzaniem przyjął wiadomość o tym, że zginęła para prezydencka i cała rządowa delegacja, mająca uczestniczyć w obchodach 70. rocznicy Zbrodni Katyńskiej.
– To była sobota. O tej katastrofie dowiedziałem się jadąc samochodem. W pierwszym odruchu pomyślałem, że to bardzo głupi żart. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że zginął Prezydent Polski, wraz z 95 osobami, które mu towarzyszyły. Dziś musimy jednoczyć się z rodzinami zmarłych – mówi Michał Skotnicki.
Łukasz Wasilewski z Konfederacji – Ruchu Narodowego mówi, że katastrofa smoleńska wydarzyła się niemalże w momencie wchodzenia jego rówieśników w dorosłość
– Miałem wtedy niespełna 19 lat. To był czas, w którym intensywnie przygotowywałem się do matury. Wówczas na naszych oczach działa się historia – przypomina sobie Łukasz Wasilewski.
Wiktor Pytlak z Platformy Obywatelskiej również był wówczas bardzo młodym człowiekiem.
– Byłem niespełna dwudziestoletnim chłopakiem, pracującym w call center. Dowiedziałem się o tym w pracy. Zrobił się ogromny harmider, setki pracowników zebrały się w hallu pod ogromnymi telewizorami i ze łzami w oczach obserwowały przewijające się nazwiska osób, które zginęły. To było traumatyczne zdarzenie – mówi Wiktor Pytlak.
Do tragedii rządowego Tupolewa doszło o godzinie 8.41 czasu środkowoeuropejskiego letniego w pobliżu lotniska Siewiernyj.