Fałszowanie alkoholu jest tak stare, jak historia jego produkcji. Niestety, czasem dokonywało się to w sposób wielce niebezpieczny, żeby nie powiedzieć śmiercionośny.
Jakie środki, na przestrzeni lat, dodawano do alkoholi? Oto kilka przykładów.
Menispermum cocculus w Polsce była znana pod wielce mówiącą nazwą „Rybia trutka”. Sprowadzało się ją ze wschodnich Indii w dużych ilościach. Dodana do piwa powodowała szybsze upicie.
Ignatia amara, zwana drzewem Św. Ignacego dla zmylenia tropu, jest w prostej linii pochodną strychniny i choć wygląda niepozornie, jest niesamowicie gorzka. Dodawano ją jako tańszy zastępnik chmielu.
Z kolei kulczyba wronie oko, zwana po prostu drzewem strychninowym, ma bardzo silne właściwości odurzające i jest niesamowicie gorzka przez co trudniej ją wykryć w piwie, a również łatwo można nią zastąpić chmiel.
Fałszowanie wódki na przestrzeni lat przynosiło oszustom duże zyski. Jednak są też sposoby na odkrycie fałszerstwa
Najprościej (o czym większość wie), odwróć butelkę do góry nogami i sprawdzić, czy w płynie nie ma osadu. Można także ocenić jakość samego alkoholu. Potrzebna jest do tego zwykła łyżeczka i zapalniczka. Po podgrzaniu wódki, powinna wybuchnąć. Po jej wypaleniu należy powąchać resztki. Jeśli wyczujemy ostry nieprzyjemny zapach, oznacza to obecność zanieczyszczeń.
A jak fałszowanie wódki wpływało na pracę w zakładach hutniczych zagłębia staropolskiego? O tym w najnowszym odcinku słuchowiska: Krew i żelazo.